Kolejna odsłona erotyku "365 dni" Blanki Lipińskiej zbliża się wielkimi krokami. Anna-Maria Sieklucka w rozmowie z Pomponikiem opowiedziała o pracy na planie produkcji.
Aktorka, która stawia przede wszystkim na naturalność, przyznała, że nie wolno jej było przytyć, aby w następnej części jej figura prezentowała się tak samo. Miała także do dyspozycji koordynatora do scen łóżkowych, dzięki czemu czuła się na planie bezpiecznie i wiedziała, że żadna granica nie zostanie przekroczona.
To była bardzo piękna przygoda, ale też wymagająca i emocjonalna, która trwała jednak zbyt krótko. Ze względu na intensywne działania ekipy pojawiało się często zmęczenie.
Czy wraz z nim rodziły się też kłótnie?
Każdy człowiek ma swoją wytrzymałość. Jesteśmy tylko ludźmi, a nie maszynami. My nagrywaliśmy dwie części na raz i zmęczenie materiału było bardzo duże, także w pewnym momencie twój mózg przestaje pracować, nie pracuje tak samo jak w pierwszym dniu zdjęć
Gdy Ama wchodzi na plan jest bardzo zadaniowa. Mocno koncentruje się na zadaniu i zmęczenie dopada ją dopiero wtedy, gdy zdjęcia się kończą, a emocje opadają.
Wtedy ja po prostu leżę jak długa i dopiero to zmęczenie do mnie dochodzi. Następnego poranka jest ciężko, bo jednak mało śpisz i to się daje we znaki
Aktorka przyznaje, że nie wszystko da się przykryć makijażem. Bywają też momenty, że jest się bardziej rozdrażnionym i wtedy faktycznie wchodzi się w niepotrzebną wymianę zdań.
Posłuchajcie całej naszej rozmowy poniżej!
Zobacz też:
Chodakowska zagrała na gitarze! Ociepla wizerunek? "Jako nastolatka pisałam wiersze"
Żurnalista kazał sobie płacić za wywiady!? No to przyszła sprawiedliwo(ść)
Wojna w Ukrainie. "The Times": Powstają plany wysłania na Ukrainę pojazdów opancerzonych











