Reklama
Reklama

Anna Korcz: Nie da się pokochać cudzych dzieci

Wszystko robi zawsze po swojemu, co bywa męczące dla domowników. W dodatku uważa, że w małżeństwie trzeba się czasem pokłócić. O pociechach męża z poprzedniego związku mówi krótko: "Nie da się pokochać cudzych dzieci".

Anna Korcz (51 l.) opowiedziała o swoim drugim mężu Pawle Pigoniu oraz relacjach z dziećmi. Zdradziła również, dlaczego nie przyjaźni się z własnymi córkami.

Od najmłodszych lat wychowywała się pani bez ojca...  

Anna Korcz: - Pamiętam, że w szkole często słyszałam niemiłe komentarze z tego powodu. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Tak naprawdę od początku byłam wychowywana przez same kobiety: mamę, babcie, ciotki...  A to nic dobrego. Przez to, że ojca nigdy nie było w moim życiu, mam pewien deficyt emocjonalny.  

Reklama

Przeżyła pani kiedyś trudny rozwód. To musiała być  wielka trauma...

- Z trudem się po tym pozbierałam. Zanim stanęłam na nogi, minęły trzy lata. Ale poradziłam sobie. I nikt mi w tym nie pomagał, nie chodziłam na żadne terapie. Uważam, że nie należy innych obarczać swoimi problemami. Trzeba się z nimi po prostu samemu zmierzyć.

Podobno ciężko z panią wytrzymać pod jednym  dachem...

- To prawda. Jestem perfekcjonistką. Wszystko muszę zrobić najlepiej, najdokładniej, zawsze po swojemu. Bywa to męczące dla domowników. Ale i mnie to coraz częściej przeszkadza... Poza tym drażni mnie moja nadopiekuńczość wobec bliskich. A jestem lwicą. Najpierw muszę zadbać  o swoje potomstwo, a dopiero potem o siebie.

Kilkanaście lat temu po raz drugi wyszła pani za mąż, za Pawła. Jakim jesteście małżeństwem?        

- Nieraz się z nim pokłócę... Uważam, że w małżeństwie czasem trzeba dać upust emocjom. To zupełnie normalne. Na pewno nie jest tak, że tylko chodzimy pod rączkę, jemy razem śniadanka, potem idziemy na spacerek i wieczorem siedzimy przy kominku z książką. Zazwyczaj nie ma na to czasu. Każde z nas ma mnóstwo swoich zajęć, nie jesteśmy w końcu na emeryturze...    

Przyjaźni się pani z córkami?  

- Matka nie powinna być przyjaciółką dla własnych dzieci, nawet psychologowie o tym mówią. Z przyjaciółką to ja mogę poplotkować, wypić winko, a dla córek staram się być opoką.  

Czytaj dalej na następnej stronie...


Ma pani do siebie pretensje, że przez rozpad pierwszego małżeństwa nie zapewniła córkom prawdziwej rodziny?

- Wiele rzeczy wywołuje u mnie wyrzuty sumienia. To dotyczy też wychowania dzieci. Wiem, że mogłam zrobić to lepiej, inaczej...  

Kocha pani dzieci męża z jego poprzedniego związku?

- Niestety, nie da się pokochać cudzych dzieci. No chyba że ktoś nie ma własnych, wtedy co innego. Dzieci Pawła bardzo lubię. Ale gdybym powiedziała, że je kocham, to bym skłamała. Paweł też nigdy nie pokocha moich córek. Tak się nie da. 

A jaką jest pani mamą dla 9-letniego Janka, owocu państwa miłości? 

- Ja jestem tym złym policjantem, a Paweł dobrym tatusiem, który na więcej pozwala... Wiem, że muszę wychować Janka tak, żeby zyskał twardy kręgosłup moralny na przyszłość. Jeśli tego nie zrobię, w dorosłym życiu będzie miał poważne kłopoty ze sobą.

Rozmawiał: Kamil Waszczuk

***

Zobacz więcej materiałów:

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Anna Korcz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy