Piękne buddyjskie świątynie, egzotyczna roślinność, lazurowe niebo... Anita Sokołowska, gwiazda "Przyjaciółek", wyjechała wreszcie na wymarzony urlop! Aktorka właśnie skończyła zdjęcia do kolejnego sezonu serialu, który przyniósł jej wielką popularność i sympatię widzów. Zaraz potem spakowała walizki i ruszyła ze swoim życiowym partnerem, reżyserem Bartoszem Frąckowiakiem i synem Antonim (6 l.) w daleką podróż do Indonezji.
Podróżują już tak od 10 lat. Wspólna pasja okazała się receptą na udany związek. Od niedawna aktorka opisuje w sieci swoje wrażenia z tych podróży. - Wędruję z dwoma wytrawnymi podróżnikami - napisała w internecie zaraz po tym, jak wylądowali na wyspie Java. - Spacerujemy po starym porcie w Dżakarcie. Uwielbiamy się włóczyć po takich miejscach, obserwować pracę ludzi. Antoś to chłopiec o jasnych włosach, więc budzi radość u Indonezyjczyków - relacjonuje szczęśliwa Anita.
W pierwszym małżeństwie Anity z aktorem Rafałem Malinowskim (46 l.), nie udało się tak dobrze wszystkiego ułożyć. Para rozwiodła się po 8 latach w 2009 roku. Z tamtej lekcji aktorka wyciągnęła wnioski. Gdy poznała Bartosza Frąckowiaka, postanowiła stworzyć zupełnie inny model związku. Ale najpierw wyjechała z nim do Tybetu.
Po powrocie oboje mieli znakomity zawodowo czas. On został doceniony jako ambitny reżyser i dramaturg, ona otrzymała rolę Zuzy w serialu "Przyjaciółki". - Bartek zachwycił mnie energią i intelektem. Zakochałam się w jego dobrych oczach. Jest ciepły, rodzinny. To facet pełen pasji, z nim nigdy nie jest nudno - wyznaje Anita. - Jest ambitnym reżyserem. Uwielbiamy razem pracować, bo doskonale się rozumiemy - mówi o ukochanym.
Oboje założyli fundację artystyczną, produkują spektakle. Koleżanki zazdroszczą jej takiej relacji. - Niektórzy uważają, że wspólna praca niszczy związek. Inni z kolei są zdania, że pary, które świetnie dogadują się w życiu, stanowią idealny duet w pracy. My należymy do tej drugiej grupy - zdradza Anita.
I nie ma powodu jej nie wierzyć. Każdą wolną chwilę spędza z partnerem i z synem w podróży. W Indonezji są już kolejny raz. - Nikt mnie tu nie rozpoznaje, mam komfort bycia sobą. Wtedy zgadzam się na to, żeby mój mężczyzna opiekował się mną. Nie muszę niczego kontrolować, decydować. Bardzo lubię te chwile - wyznaje.


***Zobacz więcej materiałów: