Alżbeta Lenska trzy lata temu otarła się o śmierć. W maju 2018 roku na jej stronie internetowej pojawił się niepokojacy wpis autorstwa jej męża, Rafała Cieszyńskiego. Aktor w imieniu żony przepraszał jej fanów za to ostatnio nie bywa na Instagramie, ale to to na razie niemożliwe, bo właśnie przeszła operację mózgu. Wpis wywołał szereg domysłów na temat przyczyn tak poważnej operacji u tak młodej osoby. Jak anonimowo ujawnili wówczas pracownicy warszawskiego Teatru Komedia, aktorka zasłabła za kulisami tuż przed rozpoczęciem spektaklu. W momencie, gdy straciła przytomność, był przy niej mąż, występujący w tej samej sztuce oraz koledzy z obsady. Natychmiast wezwano karetkę. Operacja usunięcia tętniaka odbyła się jeszcze tego samego dnia. Jak z perspektywy czasu wspomina aktorka w wywiadzie dla portalu WP Kobieta, to, co się wydarzyło, zmieniło jej życie:
Po operacji fizycznie czułam się nie najlepiej. Wyglądałam też niezbyt dobrze - byłam ogolona, popodłączana do kroplówek. Natomiast psychicznie czułam się fantastycznie. Byłam szczęśliwa, nie miałam stresu, niczym się nie przejmowałam. To był stan, który utrzymywał się przez kilka miesięcy. Moi bliscy byli szczęśliwi, że udało mi się przeżyć operację. Wokół widziałam same uśmiechnięte twarze. Czasem się śmieję, że to był taki nierzeczywisty, bajkowy świat, taki Disneyland. Już dwa miesiące po operacji wróciłam do pracy. Byłam przeszczęśliwa, że ta praca jest. Nie czułam jeszcze wtedy takiej codzienności. Po prostu cieszyłam się, że przeżyłam.
Tykająca bomba w głowie
Jak ujawnia Lenska, dopiero z czasem dotarło do niej, o ile gorzej mogłyby się potoczyć sprawy, gdyby nie sprawnie przeprowadzona operacja:
Doceniam to, że w ogóle chodzę, bo po tej operacji było ogromne ryzyko, że będę sparaliżowana, że będę miała problem z mówieniem, z pamięcią. Niedługo po operacji miałam przyjemność prowadzić program dla niepełnosprawnych. Jak przychodziłam na plan, to przytulałam te osoby i mówiłam, że przepraszam, że mnie się udało, a im nie.
Początkowo aktorka wierzyła, że najgorsze ma już za sobą i nie ma się już czego bać. W tym przekonaniu umacniali ją lekarze:
Na początku powiedziano mi, że ten tętniak to nie jest coś, co może się powtórzyć.
Z czasem rokowania uległy zmianie. Chociaż włosy już dawno odrosły, a zdrowie, formę i kondycję udało się odbudować, Lenskiej, jak sama ujawnia, towarzyszy ciągły lęk:
Potem zaczęto mi sugerować, że jest OK, ale zawsze coś się może wydarzyć. Minęły trzy lata, a ja się boję, że znów trafię na stół operacyjny. Staram się wykorzystać na 100 proc. każdy dzień, mając podskórną obawę, czy nie zostało mi ich mało. Pojawił się u mnie tzw. stres pourazowy. Teraz za każdym razem, gdy zaczyna mnie boleć głowa, gdy się gorzej czuję, martwię się, czy nie dzieje się coś złego. Nawet teraz trudno mi wymówić słowo "tętniak". Łamię się gdzieś w środku.
Zobacz też: Kasia Dziurska pokazała ciało Wybrała bardzo skąpy kostium
Sandra Kubicka w bieliźnie pozowała ukochanemu
Trzecia dawka dla wszystkich. Rozpoczeto rejestrację
***
Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo,
wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym INSTAGRAMIE Pomponik.pl