Reklama
Reklama

Alicja Bobrowska: Niezwykłe losy pierwszej powojennej Miss Polonia. Czym się dziś zajmuje?

Alicja Bobrowska była 21-letnią studentką krakowskiej szkoły teatralnej, gdy w 1957 roku podczas uroczystej gali w hali Stoczni Gdańskiej zdobyła tytuł pierwszej po wojnie Miss Polonia i nagrodę w postaci... rejsu „Batorym” do Kopenhagi. Dziś ma 85 lat, mieszka w Los Angeles i spełnia się jako artystka - tworzy instalacje 3D, które prezentuje w renomowanych amerykańskich galeriach sztuki.

Mija właśnie 40 lat od chwili, gdy Alicja Bobrowska - pierwsza powojenna Miss Polonia - poleciała do Los Angeles w odwiedziny do przyjaciół. Była wtedy świeżo po rozwodzie z aktorem Stanisławem Zaczykiem, jej syn Maciej właśnie założył własną rodzinę...

Gdy mieszkający w Kalifornii znajomi zaprosili ją na wakacje, zdecydowała się lecieć, nie przypuszczając, że zostanie w Ameryce na zawsze.

"W Polsce wybuchł stan wojenny, mój pobyt w Stanach się przedłużał. Postanowiłam zacząć tu życie od nowa. Ale początki były ciężkie. Najpierw poszłam do szkoły językowej, następnie zdobyłam uprawnienia pielęgniarskie" - opowiadała w rozmowie z portalem gazeta.pl.

Reklama

Alicja Bobrowska przez 17 lat, aż do emerytury, pracowała w ośrodku dializ dla pacjentów z zaawansowanym stadium nowotworu nerek. Jako wolontariuszka opiekowała się też dziećmi z Polski, które przyjeżdżały do Kalifornii na operacje serca.

"Pomagając osobom chorym, czułam się potrzebna" - mówi.

Po raz pierwszy Alicja Bobrowska poleciała do Ameryki rok po zdobyciu korony Miss Polonia. Wiosną 1958 roku została zaproszona do udziału w mającym się odbyć w Hollywood konkursie Miss Universe, ale odrzucono jej wniosek o paszport.

Tak bardzo zależało jej jednak na wyjeździe do Los Angeles, że napisała list do premiera Cyrakiewicza, w którym obiecała, że będzie dumnie reprezentowała Polskę i... wróci do kraju.

"Kilka dni później odebrałam paszport" - wspomina.

Piękna Polka oczarowała Amerykanów - zajęła piąte miejsce w konkursie (brało w nim udział 78 dziewczyn z całego świata) i dostała wyróżnienie za najlepsze przemówienie.

W trakcie zgrupowania przed finałową galą, Alicja została przez swojego impresario przedstawiona kilku hollywoodzkim producentom filmowym i... Marlonowi Brando. Gwiazdor był nią zachwycony.

"Brando zaproponował mi udział w filmie. Podziękowałam serdecznie i propozycję odrzuciłam" - mówi i dodaje, że chciała po prostu wrócić do Polski, bo - po pierwsze - obiecała to Cyrankiewiczowi, a po drugie - czekali na nią rodzice i narzeczony.

Po powrocie Alicja skupiła się na organizacji swojego ślubu ze Stanisławem Zaczykiem oraz na pisaniu pracy dyplomowej i przygotowaniach do aktorskiego debiutu na scenie krakowskiego Teatru Słowackiego. O jej amerykańskim sukcesie polskie media milczały...

Po urodzeniu syna Alicja i jej mąż przenieśli się z Krakowa do Warszawy. On - bardzo już wtedy popularny aktor - dostał angaż w Teatrze Narodowym, a ona przyjęła posadę... spikerki w raczkującej wówczas Telewizji Polskiej.

"Nie lubiłam tej pracy. Zbyt mocno się stresowałam. Po pół roku zrezygnowałam. W tym okresie najbardziej pochłaniały mnie teatr i budowa domu" - wspomina.

Niestety, ani jej kariera aktorska, ani sprawy osobiste nie potoczyły się tak, jak chciała. Kiedy w 1981 roku znajomi z Los Angeles zaprosili ją do siebie, nie miała już nic do stracenia...

Praca pielęgniarki, której poświęciła siedemnaście pierwszych lat swojego życia w Ameryce, dawała Alicji Bobrowskiej wiele satysfakcji.

Dopiero jednak po przejściu na emeryturę pierwsza powojenna Miss Polonia zainteresowała się czymś, co nieoczekiwanie stało się jej największą pasją i miłością - zaczęła tworzyć obrazy 3D.

Swe pierwsze dzieło - pracę "Drzewo nadziei" - wysłała na wystawę do Sacramento... Od tamtej pory swoje trójwymiarowe instalacje artystyczne wciąż wystawia w galeriach w Kalifornii oraz w Chicago i Nowym Jorku.

"Jestem szczęśliwa, bo robię to, co kocham i co sprawia mi radość" - mówi.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama