Aktorka, znana z roli Julii Burskiej w serialu "Na dobre i na złe", wybrała już imiona - waha się między Julią a Justyną. Ostateczną decyzję podejmie z mężem Filipem Kalinowskim (kompozytorem i realizatorem dźwięku), gdy maleństwo pojawi się na świecie.
Para poznała się w czasie studiów we wrocławskiej szkole aktorskiej.
- Mam ślub kościelny i to pokazuje, jak ważne są dla mnie pewne ideały - mówi Ola w jednym z wywiadów.
Wzorem dla niej są rodzice, a także dziadkowie, którzy odebrali medal za 50 lat małżeńskiego pożycia. Wbrew modom i feministkom podoba jej się tradycyjny podział ról w domu.
Gdy chodziła na nauki przedmałżeńskie, prowadząca powiedziała, że mężczyzna jest głową rodziny. Wtedy podniósł się wielki krzyk na sali, kobiety protestowały, mówiąc że są wyzwolone, że to kobieta jest dziś głową rodziny. Ona nie protestowała.
- Jeśli jakaś kobieta czuje potrzebę rządzenia w domu, to OK. Ja potrzebuję, żeby mój mężczyzna mnie wspierał i był głową rodziny! - mówi aktorka.
Po urodzeniu dziecka planuje poświęcić się rodzinie. - Nie chcę być starą matką. Marzę, by mieć więcej dzieci niż jedno.
