"Szefowa", jak nazywa ją obecny partner Dawid Celt, zdaje sobie sprawę, że jej zegar biologiczny tyka i w nieskończoność nie może odkładać macierzyństwa. Z ukochanym rozmawia już o dziecku, zastanawiając się, czy odziedziczy ono po nich talent i również będzie grało w tenisa.
"Kariera trwa plus minus do 30. roku życia. W marcu kończę 27, więc czas leci" - śmieje się Radwańska na łamach "Vivy", dodając, że jej dzieci nie będą miały innej opcji, jak tylko zostać sportowcami.
"Chyba że ewidentnie nie będą się do tego nadawały" - zaznacza.
Pytana, czy na ślub zdecyduje się dopiero po zakończeniu kariery, czy za rok, jak podaje prasa bulwarowa, podkreśla, że w tym momencie jakoś szczególnie nie zajmuje to jej głowy.
Nie jest dla niej istotne, czy ślub będzie po dwóch, czy po siedmiu latach znajomości. Na razie z Celtem nie jest nawet zaręczona...
"Fajnie by było, ale nie" - rozmarza się. Zadowolona jest za to z samego związku - typowo partnerskiego. Para spędza ze sobą każdą wolną chwilę, czasami 24 godziny na dobę, czasem nie widzi się przez cały dzień.
Zawsze jednak ciepło myśli o Dawidzie.
"Mamy tak dobre relacje i tak się dobrze czujemy w swoim towarzystwie, że zupełnie nam się przeszkadza, że tyle czasu spędzamy razem" - mówi.
Koleżanki z kortu chyba lekko zazdrosne...
