Reklama
Reklama

Agnieszka Chylińska zdobyła się na szczere wyznanie. Poruszająca prawda o jej dzieciach!

Agnieszka Chylińska (44 l.) udzieliła zaskakującego wywiadu, w którym raz jeszcze wróciła do swojej sytuacji rodzinnej...

Jakiś czas temu gwiazda wyznała, że dwoje z jej trojga pociech wymaga "szczególnej troski"

"Nigdy się nie żaliłam i publicznie nie opowiadałam o tym, jak jest mi ciężko, że dwoje dzieci są dzieciakami szczególnej troski.Nie przypominam sobie też jakoś bardzo, żeby ktoś mi w tym pomagał, wspierał, jeśli chodzi o tak zwane państwo. Dlatego szczególnie mnie jako mamie jest trudno na to wszystko patrzeć i znosić fakt, że nie dba się o dzieci niepełnosprawne i osoby, w takim wymiarze, w jakim powinny być zaopiekowane, a wymusza się na kobietach rodzenie kolejnych chorych dzieci" - mówiła w nagraniu, które zamieściła na Instagramie.

Reklama

Gwiazda nie chciała się jednak wdawać w szczegóły. W końcu słynie z tego, że swojego życia prywatnego pilnie strzeże. 

Teraz jednak Agnieszka zdecydowała się pójść za ciosem i udzieliła szczerego wywiadu magazynowi "Party". 

Takiego wyznania mało kto się spodziewał...

Przyznała, że jej najnowsza książka "Anka Skakanka" zawiera wiele historii zaczerpniętych z jej życia. 

To opowieść o niezwykle "wrażliwej" dziewczynce, która jest bardzo ruchliwa i ma dużą wyobraźnię, ale jednocześnie nie lubi patrzeć ludziom w oczy i się przytulać. 

"Nie zdradzę wielkiej tajemnicy, mówiąc, że zawsze zawieram w moich książkach postaci, które dobrze znam. W Ance jest więc trochę mnie samej i odrobina moich córek i ich przyjaciół ze szkoły. To jest towarzystwo rozbrykane, czasem nadpobudliwe, potrzebujące uwagi i bardzo kochane" - wyznaje Chylińska.

Jednocześnie dodała, że wiele cech "Anka Skakanka" ma wspólnych z nią samą.

"Sama byłam w dzieciństwie nazywana żywym srebrem. Gdyby według dzisiejszych standardów próbowano mi w latach 70. wystawić diagnozę, to przypisano by mi pewnie wiele różnych. Dziś na wszystko jest nazwa (śmiech). Brakowało mi książek o dzieciach niezwykłych, wrażliwych, może inaczej odbierających świat, więc zaczęłam pisać" - dodała. 

Wcześniejsze książki Chylińskiej opowiadały o przygodach "Gilera", chłopczyka z licznymi zaburzeniami, który bardzo różnił się od swoich rówieśników. 

Na koniec opowiedziała, jak będą w jej rodzinie wyglądać tegoroczne święta. Chylińska nie ukrywa, że brak tłumów przy wigilijnym stole nie martwi jej przesadnie. 

"Dla jednych to jest rozpacz, dla innych szansa na święty spokój. Nigdy nie byłam fanką sztucznych uśmiechów przy stole wigilijnym" - zdradziła.

"Wierzę, że jeśli z kimś mamy prawdziwie mocną relację, to wiadomo, że nasza miłość nie rozwali się z tytułu chwilowych obostrzeń spowodowanych ochroną zdrowia. Zobaczymy się przecież i uściskamy za kilka miesięcy. Już niedługo" - dodała na koniec. 

***

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama