Gwiazda TVN od kilku sezonów spełnia się w roli prowadzącej show "Agent Gwiazdy". Od marca widzowie stacji będą mogli śledzić zmagania kolejnych uczestników, choć tym razem wydaje się, że słowo gwiazdy jest tu naprawdę sporym nadużyciem.W tej edycji udział wezmą m.in. mąż Jusi Steczkowskiej, Ilona Ostrowska, żona Kraśki, Julka Wróblewska, Peja, Victor Borsuk, syn Maćka Kuronia, Piotr Świerczewski czy Tomasz Ciachorowski.Nie jest więc przesadą stwierdzenie, że największą gwiazdą tej edycji jest jego prowadząca. Kinga Rusin nie może się więc opędzić od reporterów, którzy próbują ją wypytać o szczegóły i sekrety programu. W rozmowie z nami była żona Lisa chyba niechcący wygadała się, kto dojdzie do finału!Gdy zapytaliśmy ją, czy nie pomagała w jakiś specjalny sposób Karolinie Ferenstein-Kraśko, bo przecież obie panie przyjaźnią się od lat, Kinga od razu zapewniła, że nie pomagała przyjaciółce, ale przy okazji powiedziała coś, co daje do myślenia...
"Ja jestem profesjonalistką i absolutnie nie chciałabym doprowadzić do sytuacji, w której ktoś mógłby mi zarzucić, że coś zrobiłam, żeby ułatwić zadanie osobie, którą znam. To była krótka rozmowa z producentami i od razu mi powiedzieli, że będą wyjątkowo pilnować tego, żebym była rozdzielona, dlatego że oni też nie chcieli mieć nieprzyjemności ze strony innych uczestników, więc naprawdę i autentycznie, Karolina może to potwierdzić, przez 40 dni nie zamieniłyśmy ani słowa" - oznajmiła Kinga i chyba od razu do niej dotarło, że za dużo powiedziała, bowiem oznaczałoby to, że żona Kraśki w "Agencie" była do końca, bowiem 40 dni kręcono cały program, dlatego szybko Kinga zaczęła się tłumaczyć. "40 dni... tyle trwał cały program, ale tyle dni, ile spędziłyśmy tam razem, nie zamieniłyśmy ani słowa" - zapewniła Rusin. Myślicie, że Karolina wygrała czy była agentem?
