Reklama
Reklama

Adrianna Biedrzyńska wspomina udar Jacka Rozenka. „Zdechłby w szpitalu”

Adrianna Biedrzyńska 3 lata temu bardzo zaangażowała się w pomoc Jackowi Rozenkowi, który przeszedł rozległy udar. To ona namówiła go na pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym i osobiście go tam zawiozła. 5 lat wcześniej sama znalazła się w podobnej sytuacji.

Minęły 3 lata, odkąd Jacek Rozenek zasłabł za kierownicą swojego samochodu.  W szpitalu zdiagnozowano u niego udar niedokrwienny. Bliscy aktora od dawna przestrzegali go, że naraża zdrowie,  pracując na kilku etatach. W marcu pojawił się nawet sygnał ostrzegawczy, gdy aktor zasłabł za kulisami Teatru Kamienica tuż przed wyjściem na scenę. Omal się wtedy nie skończyło zawałem. 

Początkowo sytuacja wyglądała kiepsko. Udar spowodował paraliż prawej ręki i upośledzenie czynności prawej strony ciała. Aktor poruszał się na wózku inwalidzkim, ale na szczęście niepokojące objawy zaczęły się cofać. 

Reklama

Na początku czerwca 2019 roku Rozenka odwiedziła w szpitalu koleżanka z serialu „Barwy szczęścia”, Adrianna Biedrzyńska, która potem zamieściła na Instagramie filmik, potwierdzający, że stan aktora uległ poprawie. Jak się potem okazało, nie miało to wtedy wiele wspólnego z prawdą. Jak z perspektywy czasu wyznał sam Rozenek,  zmagał się wtedy z głęboką depresją, wywołaną nie tylko poczuciem, że ciało odmówiło mu posłuszeństwa, lecz też świadomością, że starannie budowana stabilizacja życiowa i pozycja w branży w jednej chwili runęły jak domek z kart. 

Adrianna Biedrzyńska pomoga Jackowi Rozenkowi

Po dwumiesięcznym pobycie w szpitalu, aktor przeprowadził się do Ośrodka Opieki i Rehabilitacji w Gryficach, poleconego mu przez Biedrzyńską. Aktorka w tym samym ośrodku przechodziła rehabilitację 5 lat wcześniej, po usunięciu guza mózgu. Jak wyznała w rozmowie z „Faktem” własne doświadczenia zbliżyły ją do Rozenka:

"Pomogłabym każdemu w takiej sytuacji. Tylko, żeby tak było, trzeba chcieć, a Jacek chciał. Po przejściach z guzem mózgu miałam odwagę odezwać się do niego. Nie jestem bohaterką, ale myślę, że Jacek by zdechł w szpitalu. Gdy zobaczyłam, w jakim jest stanie, stwierdziłam, że trzeba go jak najszybciej zabrać do Gryfic". 

We wspomnieniach aktorki ten trudny dla Rozenka czas rysuje się tak, jakby tylko na Biedrzyńską mógł wtedy liczyć. I na ekipę „Barw szczęścia”, która też się postarała. Jak wspomina aktorka:

"Bardzo mi pomogły „Barwy szczęścia”. Użyczono nam busa i kierowcy. Przejechaliśmy 700 kilometrów. I przez całą drogę musiałam go poić”. 

U Biedrzyńskiej w 2014 roku zdiagnozowano guza mózgu. Na szczęście, nie okazał się złośliwy, ale i tak trzeba go było usunąć. Aktorka mówiła później, że „uciekła spod łopaty”. Jak wspomina  z perspektywy czasu, własne przeżycia sprawiły, że rozumiała, co przeżywa jej kolega z serialu: 

"Pamiętam, czego potrzebowałam, gdy byłam w ciężkim stanie, kiedy dawano mi 3 tygodnie do trzech miesięcy życia. Pomyślałam: dlaczego ja dostałam szansę? Może właśnie po to,  by komuś uratować życie”. 

Zobacz też:

Adrianna Biedrzyńska się rozwodzi. Pociesza ją... Jacek Rozenek. Czy z przyjaźni rozkwitnie uczucie?

Adrianna Biedrzyńska rozstała się z trzecim mężem. Padły gorzkie słowa: "Nikt nigdy nie kochał Ady"

Demi Rose znów czaruje. „Jesteś kobietą idealną!”

***

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jacek Rozenek | Adrianna Biedrzyńska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy