Dopiero co ruszył "Rolnik" a Krzysztof już spotkał się z zawiścią. "A kto komu broni też się zgłosić do programu?"
Do "Rolnik szuka żony" Krzysztof zgłosił się pod wpływem impulsu. Na początku został dobrze odebrany. W sieci pojawiło się sporo pozytywnych opinii. Jednak po jakimś czasie odczuł, że ludzie zazdroszczą mu popularności.
Krzysztof z "Rolnik szuka żony" 12 wstaje każdego dnia o 4.30 rano i zaczyna pracę. Nigdy nigdzie nie wyjeżdżał, zawsze był zapracowany. Nie miał też czasu na szukanie partnerki. Dopiero w tym roku pierwszy raz zobaczył Gdańsk i był za granicą. Stwierdził, że jest jeszcze inne życie poza pracą i postanowił zgłosić się do programu.
"Oglądając wcześniej "Rolnika", (...) zobaczyłem, że wielu uczestnikom udało się znaleźć tę drugą połówkę. Jest w nim konkret - że szukasz żony, że jesteś rolnikiem. Zgłaszające się dziewczyny wiedzą, na co się piszą. Miałem dużo takich sytuacji - wszystko było piękne, ładne, dopóki nie powiedziałem tym dziewczynom, że jestem rolnikiem. Nie wiem, co one miały w głowie? Że jak rolnik, to już katastrofa, nie wiadomo co, że tylko krowy?" - żalił się Krzysztof w rozmowie z portalem TVP.
Zgłoszenie do randkowego show TVP było impulsem. Potem przyszły obawy. Krzysztof zastanawiał się, jak zostanie odebrana jego wizytówka.
"Bałem się emisji wizytówki. Powiedziałem sobie, że nie będę czytał komentarzy. Ale, gdy tylko pojawił się post na Facebooku, po godzinie wszystkie przeczytałem. Były pozytywne. Dużo było pozytywnych" - przyznaje rolnik spod Białegostoku.
Jednak historia Krzysztofa wzbudziła spore zainteresowanie:
"Kilkadziesiąt dziewczyn mnie odnalazło na Facebooku i napisało do mnie. Ale ja im nie odpisałem. Wierzę, że znajdę miłość w programie" - zastrzega.
Po kilku tygodniach od emisji wizytówki znalazły się też głosy krytyki. Krzysztof odczuł, że niektórzy zaczęli zazdrościć mu popularności.
"Nie lubię też zawiści. Już się spotykam z komentarzami, że jestem lepszy, bo w telewizji będę. A kto komu broni też się zgłosić do programu? Gdy ktoś jest kawalerem, to ja też mam zostać kawalerem? Nie, ja idę po swoje" - mówi pewnie.
Krzysztof z dużym optymizmem podchodzi do swojego udziału w programie "Rolnik szuka żony". Wierzy, że znajdzie dzięki niemu swoją "drugą połówkę".
"Chcę, żeby się wszystko udało. W końcu chcę znaleźć żonę. Jest duże prawdopodobieństwo, że może coś się nie udać. No bo może. Wcześniej nie podchodziłem do tego tak emocjonalnie" - podsumowuje.
Czy faktycznie Krszysztof spotka tę jedyną? Już w najbliższą niedzielę widzowie poznają kandydatki, które rolnik wybrał na podstawie listów.
Zobacz też:
Pokazali kandydatki z "Rolnik szuka żony". I to przed odcinkiem
Prawda o Rolandzie ujawniona tuż przed nowym "Rolnikiem"