Reklama
Reklama

Urszula: Mam młodość w sobie

Po śmierci męża Stanisława Zybowskiego Urszula podźwignęła się dzięki nowej miłości - trudnej, naznaczonej uzależnieniem, rozstaniem i powrotem. Dzisiaj wygląda tak, jakby posiadła tajemnicę wiecznej młodości.

Podpisałaś pakt z diabłem czy z chirurgiem plastycznym?

Utszula: - To prezent od mamy - geny. Dziś ma 83 lata, a wciąż bez zmarszczek. Ja mam młodość w sobie, tak jak ona. Myślę, że kobiety w naszej rodzinie po prostu się nie starzeją, bo są bardzo aktywne, radosne - to najlepszy sposób na młodość.

Żadnej operacji?

Urszula: - Wiesz, można sobie poprawiać urodę, ale nie zmienisz się całkowicie. Bo młodość to nie tylko gładka buzia, ale też jędrne, wysportowane ciało, młodzieńcze zachowanie, dobre myślenie. Mnie się ciągle wydaje, że jestem młoda. Poza tym scena zobowiązuje do dbania o siebie. Gdy byłam "trochę" grubsza, czułam się okropnie. To nie byłam ja - drobna, delikatna Urszula. Musiałam się tego nadbagażu pozbyć.

Reklama

Czyli wstajesz rano, wsuwasz trampki i idziesz biegać?

Urszula: - Najczęściej tak robię. Lubię biegać rano, bo to mi daje kopa na cały dzień. Poza tym od urodzenia mam astmę, nie mogę biegać o każdej porze roku, tylko muszę wybierać te, w których jest najmniejsze pylenie.

Pięćdziesiątka nie była dla ciebie powodem do rozpaczy?

Urszula: - Nie zrobiła na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia. Znacznie gorzej zniosłam czterdziestkę. Wtedy poczułam się naprawdę dorosła, ale też to był czas, kiedy wiele się w moim życiu wydarzyło. Zmarł mój ukochany Staszek, związałam się z dużo młodszym mężczyzną - kobieta może się wtedy poczuć starsza, dopóki się nie przyzwyczai (śmiech).

Nie bałaś się związać z facetem o 20 lat młodszym? Nie myślałaś: "No fajnie, teraz jest pięknie, ale co będzie za 20 lat? Ja będę miała 50, a on 30"?

Urszula: - Wtedy nie myśleliśmy z Tomkiem o tym, czy to związek na całe życie, czy tylko na chwilę. Cieszyliśmy się tym, że jest nam ze sobą dobrze. Potrzebowaliśmy siebie. Oboje byliśmy na poważnych rozdrożach życiowych. Ja byłam załamana śmiercią Stasia, Tomek miał problemy z alkoholem i narkotykami.

Weszłaś w trudny związek, wymagający wiele siły i miłości. Nigdy nie miałaś ochoty rzucić tego wszystkiego?

Urszula: - Walka z uzależnieniem jest wielkim wyzwaniem. Ale tworzymy związek pełen miłości i zrozumienia. Raczej sobie pomagamy niż wymagamy. Z wiekiem patrzę na wszystko inaczej. Po 50-tce bardziej mi zależy na tym, żeby mieć piękną duszę. Bo cóż ciało? Nie można na nie liczyć za bardzo.

Nie boisz się starości?

Urszula: - Boję się starości samotnej, opuszczonej, bolesnej. Ale nie boję się zmarszczek, siwych włosów, obwisłych pośladków. Nie jestem aż tak próżna. Wystarczy wejść do jednego szpitala, żeby uświadomić sobie, co jest w życiu ważne.

Cały wywiad przeczytasz w najnowszym numerze magazynu "Na żywo"!

Rozmawiała Beata Biały

(nr 33)

Na Żywo
Dowiedz się więcej na temat: związek | Urszula
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama