Reklama
Reklama

Krystyna Sienkiewicz i Krzysztof Komeda: To była miłość

O sekretnym romansie Krystyny Sienkiewicz (†81 l.) i Krzysztofa Komedy (†38 l.) wiedzieli tylko nieliczni. Wzajemna fascynacja trwała ponad rok. Pianista nie zdecydował się dla aktorki porzucić rodziny.

Przy pianinie siedzi niewysoki rudzielec. Akompaniuje filigranowej aktorce, która z uczuciem śpiewa piosenkę. Od czasu do czasu ich spojrzenia się spotykają. Z programem "Tingel-Tangel" jeżdżą po Polsce. Główną gwiazdą jest Sława Przybylska, ale Krzysztof Komeda, odpowiadający za muzyczne opracowanie koncertu, zwraca uwagę na 26-letnią Krystynę Sienkiewicz.

Jest początkującą aktorką, przyjaźni się z Agnieszką Osiecką, występuje w słynnym STS-ie, czyli Studenckim Teatrze Satyryków.

- To była miłość - wyznała aktorka tuż przed śmiercią. Długo nie chciała opowiadać o romansie z Komedą. Rąbka tajemnicy uchyliła dopiero autorce ostatniej książki o muzyku pt. "Komeda. Osobiste życie jazzu".

Reklama

Krzysztofa poznała, kiedy została zaproszona do "Tingel-Tangla". Wspólna praca i podróże po kraju bardzo ich zbliżyły. W trasie zawsze siadał obok niej.

- W autobusie nikt się nie domyślał naszej miłości. To był nasz sekret. Siedział blisko i dotykał mnie ramieniem. Chichotał z mojego gadulstwa. Bardzo często, jak przyjeżdżaliśmy do jakiegoś miasta i było już ciemno, to chodziliśmy z Krzysiem na cmentarze - wspomina.

Zdradziła też, że woził ją na swoim skuterze. - Przyjeżdżał nieraz do Krzyży, na Mazury. Czasem ludzie widzieli nas razem, ale nie wiem, czy o nas mówili. Na pewno o naszym związku wiedziała Agnieszka Osiecka - opowiadała.

Komeda nie był jednak wolny, miał żonę. Trzy lata starsza od niego Zosia troskliwie się nim opiekowała, była jego menedżerką, kucharką, krawcową. Poznali się w połowie lat 50. w Krakowie, na festiwalu jazzowym. Szybko zostali parą, wkrótce wzięli ślub - wbrew rodzicom Komedy, którzy uważali, że rozwódka z dzieckiem nie jest dobrą partią dla ich syna.

Na początku 1960 roku Komedowie przenieśli się do Warszawy do niedużego mieszkania na Żoliborzu. Sienkiewicz odwiedziła go tylko raz. Zofii nie było w domu. Podeszła do okna, chciała zobaczyć, jaki jest widok.

- Powiedział: "Odsuń się, nie mogą nas zobaczyć". Nie myśleliśmy o wspólnej przyszłości. On miał Zosię, ale nigdy o niej nie mówił, a ja nie pytałam - wspomina.

Czuła, że Komeda nie odejdzie od żony. Zosia wiedziała o jego zdradach. - Kusiły go śpiewające aktorki. Dawał się podrywać i to mu imponowało - napisała we wspomnieniach. Nie czekała jednak biernie na rozwój wydarzeń.

Sienkiewicz wspomina, że Zosia, która była dość wybuchowa, chciała ją uderzyć w SPATIF-ie. - Podeszła do mnie i krzyknęła "Ty k...".

To było jak kubeł zimnej wody. Opamiętała się, powiedziała do Komedy: "Krzysiu, ja muszę iść prostą drogą". Rozstali się. Aktorka znalazła pocieszenie w ramionach Włodzimierza Rylskiego, który został jej pierwszym mężem.

***

Zobacz więcej materiałów:

Dobry Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy