Obecny rok jest, jak na razie, rewolucyjny w życiu Andrzeja Piasecznego. Zaczął się szczęśliwie od obchodzonych na początku stycznia 50. urodzin piosenkarza. Niestety, chociaż kameralne przyjęcie w wąskim gronie odbyło się z zachowaniem wszelkich zasad ostrożności epidemicznej, Piasek zakaził się koronawirusem.
Z ciężkim przebiegiem Covid-19 trafił do szpitala i jeszcze dostał połajankę od posła Bolesława Piechy, który publicznie zarzucił muzykowi „kozaczenie”.
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, muzyk wrócił do zdrowia, wydał nową płytę i nieoczekiwanie dla wszystkich postanowił pójść za ciosem, wyznając znienacka, że jest gejem. Samo wyznanie raczej nie zaskoczyło, bo wiele osób podejrzewało to od lat. Zdziwienie wzbudziło głównie to, że mówi o tym dopiero teraz. Okazją do ujawnienia się była piosenka, której tekst mówi o miłości „do niego” (sprawdź!). Piasek przyznał publicznie, że to żadna literówka ani przejęzyczenie:
Piszę o jakichś swoich sprawach. To jest bardzo proste. Bardzo długi czas myślałem o tym, że wystarczy być dobrym człowiekiem po to, żeby wzbudzić w innych ludziach sympatię. Żeby dawać przykład tolerancji i akceptacji do człowieka.
Andrzej Piaseczny o swoim chłopaku
Od tamtej pory Piasek jest nagminnie wypytywany o to, czy miłość do mężczyzny, o którym wspomina w piosence, nadal trwa i jak się układa. Okazuje się, że muzyk w tej sprawie nie jest tak wylewny. W rozmowie z Plotkiem tłumaczy:
Tym, co zrobiłem oraz premierą teledysku do piosenki "Miłość" chcę powiedzieć, że wszyscy, którzy kochają na różne sposoby, niech się nie lękają, to wszystko jest dobre i normalne wbrew temu, co chcieliby powiedzieć ci, którzy zaprzeczają "oczywistej oczywistości”, cytując prezesa. Natomiast musicie mi wybaczyć, bo nie mam ochoty opowiadać o życiu prywatnym, ale nie dlatego, że coś chcę ukryć. Każdy z nas granice prywatności określa na własny sposób. Ja mówię: tak, jest, jak jest, posłuchajcie piosenki, zobaczcie teledysk, jeśli będzie jedna, dwie czy siedem osób, którym to pomoże, zwłaszcza komuś z mniejszych miasteczek czy blokowisk, to wszystko jest OK. W momencie, w którym chcielibyście zajrzeć w okna mojej sypialni, dron się wyłącza. Każdy z nas określa to, co chce pokazywać, a czego już nie. Mamy bardzo wielu ludzi, którzy mają tę granicę przesuniętą znacznie dalej i nie widzę w tym nic złego, ale pozwól mi być sobą.
