Żona znanego prezentera telewizyjnego kilka tygodni temu miała stłuczkę. Z jej winy kierowca wjechał w bok jej samochodu. Karolina chcąc uniknąć niepotrzebnego rozgłosu poprosiła, aby nie wzywać policji i zapewniła, że pokryje wszystkie koszta naprawy. Okazuje się jednak, że później już taka skora do zapłaty nie była.
"Sprawa ciągnie się od 1 lipca. Koszt naprawy samochodu wyniósł 1800 złotych. Dzwoniłem do pani Karoliny, wysyłałem SMS-y, rozmawiała nawet z moim mechanikiem. Ale przelewu nie zrobiła" - żali się "Faktowi" Rafał Demiańczuk, poszkodowany kierowca.
W rozmowie z tabloidem Ferenstein zaczęła się nagle zastanawiać, czy mężczyzna nie chce przypadkiem jej naciągnąć i oszukać.
"Ten pan twierdzi, że wjechał mi w bok samochodu. Ja nic nie poczułam, na moim aucie nie ma śladu zarysowań, nie widać nawet najmniejszej szkody. Sama nie wiem, co o tym myśleć" - stwierdziła.
Wygląda jednak na to, że wszystko jeszcze raz sobie przemyślała, bo nagle pieniądze znalazły się na koncie pana Rafała.
"Dopiero po rozmowie z wami uregulowała płatność. Cieszę się, że w końcu sprawa została załatwiona" - wyznaje kierowca.
Trzeba przyznać, że Karolina zachowała się jak rasowy celebryta, przekonany o tym, że wolno mu więcej!
Gratulujemy!
Zobacz również:










