Sezon letni pozwolił wziąć wszystkim oddech od izolacji, otworzyły się restauracje, a w programach wydarzeń pojawiły się koncerty, na które wcale nie brakuje chętnych. Jednak z powodu trudniejszej sytuacji w okresie jesień-zima, organizatorzy imprez mieli nadzieję negocjować z największymi gwiazdami nieco niższe stawki za koncert niż dotychczas. Okazuje się jednak, że giganci disco-polo nie mają zamiaru zmieniać swoich cenników. Brak możliwości negocjacji tłumaczą wzrostem kosztów noclegów i utrzymania zespołu.
Organizatorzy czasem chcą wykorzystać pandemię, żeby zaoszczędzić na zespole. Nie zamierzam schodzić ze stawek. 30 tysięcy to kwota wyjściowa, ale nie zamierzam grać za 5 tysięcy. Wiadomo, że koncerty w plenerze, w klubach czy telewizji są inaczej liczone.
- tłumaczy "Super Expressowi" Marcin Miller, lider zespołu "Boys" (sprawdź!).
Podobne zdanie ma Mariusz z zespołu "Mejk" (sprawdź!), który za koncert bierze 16-18 tysięcy, jednak gitarzysta przypomina, że artyści również płacą podatki.
Czasem ktoś się targuje, ale nie schodzimy z ceny. Koncerty odbywają się normalnie, więc staramy się nie obniżać za bardzo stawek za występy. Cena za nasz koncert zawiera podatki. Ze stawki musimy opłacić innych muzyków, zatankować busa, wynająć nocleg.
- wylicza Mariusz, który w zespole zajmuje się nie tylko graniem na gitarze i komponowaniem, ale także finansami.
Zespół "Miły Pan" podtrzymuje opinie kolegów i nie zgadza się, na zapłatę niższą, niż obowiązywała przed atakiem Covid-19.
Gram po kilka koncertów w weekendy, a nawet w tygodniu. Kluby, plenery i kameralne imprezy. W lipcu mam ponad 50 koncertów. Myślę, że wypracowałem już swoją markę i nie chciałbym wracać finansowo do punktu, kiedy zaczynałem karierę, dlatego nie pozwalam sobie na cięcia.
- powiedział gazecie Piotr Kołaczyński czyli "Miły Pan" (sprawdź!). Cena za jego występ to 14 tysięcy złotych.
"Bayer Full" obniża stawki za koncert
Tylko jedna z gwiazd disco-polo przyznała, że jest gotowa negocjować swoje stawki. Jest nią Sławomir Świerzyński z zespołu "Bayer Full", który najwyraźniej otrzymuje mniej propozycji od kolegów z branży. Większość wykonawców nie obniża swoich wymagań finansowych, ponieważ ich kalendarz i tak jest wypełniony wydarzeniami. Wygląda jednak na to, że gdyby nie obniżenie cen, Świerzyńskiemu groziłby brak zajęcia. Możliwość upustu uzasadnia bowiem tym, że "woli grać za mniejsze kwoty niż siedzieć bezczynnie w domu".
Ceny spadły o połowę. Organizatorzy bardzo się targują. Nie każdy chce się do tego przyznać, ale prawda jest taka, że gra się za dużo mniej niż kiedyś, byle tylko grać.
- wyznał lider "Bayer Full".












