Reklama
Reklama

Zdradzony mąż Biedrzyńskiej przerywa milczenie

Przeszli razem niejedną burzę, ale po 19 latach aktorka postanowiła zakończyć ten związek.

Wyjazd na występy do Kanady przewrócił życie Adrianny Biedrzyńskiej do góry nogami. 51-latka spotkała tam Sebastiana Błaszczaka (36 l.), znanego w środowisku polonijnym konferansjera. Para zdecydowali się być razem bez względu na konsekwencje.

Jak czytamy w tygodniku "Na Żywo", ona poprosiła męża Marcina Miazgę, by wyprowadził się z ich domu. Sebastian przyjechał do Polski, zostawiając w Stanach partnerkę z dwójką dzieci i wprowadził się do Biedrzyńskiej, z czym nie może pogodzić się mąż aktorki.

"Ada jest osobą kompletnie oderwaną od rzeczywistości" - mówi Marcin Miazga tygodnikowi "Na Żywo".

Reklama

"Myślałem, że wspólnie się zestarzejemy. Zapewniała mnie o tym wielokrotnie. A ona przywiozła sobie kochanka. Raz mówi o nim mój synek, innym razem mąż" - opowiada.

Mężczyzna ujawnia, że nim Ada spotkała "miłość życia", wysyłała mu z Kanady romantyczne SMS-y. Pisała, że go kocha, że tęskni, że nie może bez niego żyć. Po powrocie do Polski kazała mu pakować walizki.

Co ciekawe, Biedrzyńska opisuje te wydarzenia zgoła inaczej. "Pan Miazga wyprowadził się dobrowolnie, zabierając przy tym wszystkie swoje rzeczy, jak i moje osobiste" - napisała w oświadczeniu dla mediów. "Rozkład pożycia nastąpił dużo wcześniej, ale odpowiedzialność za ten stan ponosi właśnie ten, który dziś kreuje się na ofiarę" - podkreśliła.

Aktorka oskarżyła męża o żerowanie na jej medialnym wizerunku, długoletnie unikanie rzetelnej, uczciwej pracy i matactwa finansowe, których już dłużej nie mogła tolerować.

"Ada posłużyła się obraźliwym oszczerstwem, godzącym w moje dobre imię" - odpowiada na te zarzuty Miazga. Wyjaśnia, że pracował, bo wiele lat był menadżerem żony. To on negocjował jej kontrakty, organizował koncerty, ma firmę, płaci podatki. 

Był opiekuńczy, dbał o rodzinę

Znajomi małżonków twierdzą, że Marcin sprawdzał się jako mąż i ojciec. "Mimo że Michalina jest córką Adrianny z pierwszego małżeństwa, Marcin kochał ją nad życie" - twierdzi przyjaciółka rodziny.

"Czy to przypadek, że 19-latka właśnie teraz, gdy matka zamieszkała z nowym partnerem, wyprowadziła się z domu i utrzymuje serdeczne relacje z Marcinem?" - pyta.

Inna znajoma dodaje, że to na mężu aktorki spoczywał ciężar prowadzenia domu. W podobnym tonie wypowiada się także pracująca z Adą Ewa Kuklińska:

"Nie chcę mieszać się w ich rodzinne sprawy. Nie znam Marcina zbyt dobrze. Pamiętam, że był bardzo opiekuńczy, przywoził ją i odwoził po spektaklach. Robił kanapki. Dbał o rodzinę, o dom" - mówi.

Niektórzy przyjaciele martwią się, czy Ada dobrze zrobiła, zastępując Marcina Sebastianem. O tym drugim niewiele wiadomo. "W Kanadzie imał się różnych prac, ale zawsze miał ambicje artystyczne. Przed partnerką, z którą ma dzieci, był związany z inną kobietą" - twierdzi osoba znający kanadyjskie środowisko polonijne.

Jednak aktorka jest pewna swojego wyboru. "Szkoda, że małżeństwo Adrianny i Marcina tak się kończy. Pośród tych wszystkich rozpadających się par z branży ich wieloletni związek był dla mnie nadzieją. Nie chcę przesądzać, kto zawinił. Prywatnie lubię ich oboje. Marcin swoim oddaniem dla Ady mnie zaskakiwał. On nawet prał ręcznie jej bieliznę" - zdradza informatorka pisma.

Rozwód ma odbyć się z orzekaniem o winie.




Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Adrianna Biedrzyńska | związek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy