Reklama
Reklama

Zbigniew Wodecki: Przesłanie, które zostawił najbliższym

​Od niespodziewanej śmierci Zbigniewa Wodeckiego (†67) minęło już ponad dwa lata. Wśród osób, które długo nie były w stanie pogodzić się z tą ogromną tragedią, była aktorka Olga Bończyk (51).

W ostatnich latach to przecież ona była jedną z najbliższych osób w otoczeniu muzyka. Dużo razem koncertowali, lubili się również prywatnie. Śmierć artysty w maju 2017 roku była dla niej szokiem. Oznaczała też gwałtowny koniec ważnego etapu w jej drodze zawodowej, ponieważ wcześniej wszystkie swoje artystyczne plany związała właśnie ze Zbigniewem Wodeckim.

Dopiero w ostatnich tygodniach aktorka i piosenkarka odzyskuje równowagę. Jak udało dowiedzieć się "Rewii", rzuciła się w wir pracy i próbuje z optymizmem spoglądać w przyszłość. Właśnie nagrała nową piosenkę "Czuła przystań" (posłuchaj!) i intensywnie pracuje nad płytą, która ukaże się prawdopodobnie wiosną przyszłego roku.

Reklama

W sylwestra w warszawskim Teatrze Komedia odbędzie się premiera nowego musicalu "Atrakcyjna wdowa", w którym aktorka gra tytułową rolę.

- Dużo mam pomysłów na siebie i pomyślałam, że muszę je realizować i nie czekać już na nic - wyznaje artystka.

Dlaczego właśnie teraz poczuła w sobie taką siłę? - Bo życie jest krótkie i ludzie za szybko odchodzą. Pomyślałam sobie, że po prostu nie ma na co czekać. Dopóki mam siły, to po prostu chcę to robić tu i teraz, i jak najszybciej - przyznaje pani Olga.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Znajomi piosenkarki nie ukrywają, że to śmierć Zbigniewa Wodeckiego tak bardzo ją zmieniła. Przecież artysta zawsze był niezwykle aktywny i pełen życia!

- Olga zrozumiała, że nie może tracić już ani chwili w życiu. Zakończyła w ten sposób żałobę - zdradza w rozmowie z "Rewią" osoba z otoczenia gwiazdy.

Olga Bończyk wie, że przyjaciel nie chciałby, aby wiecznie po nim płakała. Na pewno pragnąłby, aby cieszyła się życiem.

- Oddychaliśmy jak jeden organizm. Wiem, że Zbyszek jest gdzieś obok, przecież nasze życie nie kończy się na ziemi. Tu jesteśmy na chwilę, a tam na wieczność. Jestem pewna, że kiedyś się odnajdziemy i razem zaśpiewamy - opowiadała krótko po śmierci piosenkarza.

W czerwcu 2018 i 2019 roku najbliżsi Zbigniewa Wodeckiego zorganizowali w Krakowie poświęcony mu Wodecki Twist Festiwal. Nie jest tajemnicą, że ani razu nie zaprosili na występ Olgi Bończyk. Nie zgodzili się także, ażeby wykonywała piosenkę "Chwytaj dzień" ze słowami Jacka Cygana, której nie zdążyli nagrać w duecie.

Piosenkarka bardzo to przeżyła. By uporać się ze stratą, uczuciem pustki i żałobą po przyjacielu, pisała nigdy nie wysłane "Listy do Z". Postanowiła też robić wszystko, co w jej mocy, aby pamięć o najbliższym przyjacielu była wciąż żywa.

Dlatego śpiewa jego piosenki na swoich koncertach. Czasami nawet wykonują je w duecie, bowiem głos Zbigniewa Wodeckiego odtwarzany jest z płyty, jak choćby w utworze "Lubię wracać tam, gdzie byłem" (posłuchaj!). Jest przekonana, że Zbigniew, gdyby żył, pragnąłby, by spełniała marzenia i nagrywała kolejne piosenki.  

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Zbigniew Wodecki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy