Tę rozmowę Karolina Lewicka z pewnością pamiętać będzie do końca życia... Profesor Piotr Gliński, którego zaprosiła do swojego programu "Minęła dwudziesta", chciał - zamiast odpowiadać na przygotowane przez nią pytania - wygłaszać oświadczenia, a ona uparcie przerywała mu i drążyła temat głośnego wtedy przedstawienia "Śmierć i dziewczyna", zdjęcia którego z afisza domagał się jako minister kultury (nie podobało mu się, że aktorzy uprawiają na scenie seks). W końcu świeżo powołany na ministerialne stanowisko polityk nie wytrzymał i wytknął dziennikarce, że jej program jest "propagandowy".
"Wasza stacja uprawia propagandę i manipulację od kilku lat. I to się skończy, ponieważ tak telewizja publiczna funkcjonować nie powinna" - powiedział profesor Gliński, po czym stwierdził, że czuje się jak na przesłuchaniu. Jeszcze tego samego dnia Karolina Lewicka została przez prezesa TVP Janusza Daszczyńskiego zawieszona w obowiązkach gospodyni "Minęła dwudziesta" za "sposób prowadzenia programu odbiegający zdecydowanie od standardów, które obowiązują w telewizji publicznej".
O tym, że została zawieszona, Karolina Lewicka dowiedziała się z internetu...
Zakończyłam program, zmyłam makijaż i poszłam do domu. Bomba wybuchła koło północy, kiedy w internecie pojawiła się informacja, że prezez TVP mnie zawiesił

"Sprawa Lewickiej"
Następnego dnia rano Centrum Informacji TVP poinformowało, że "sprawa Lewickiej" została skierowana do Komisji Etyki Telewizji Polskiej, ale Karolina Lewicka nadal pojawiać się będzie na wizji w innych programach (komisja orzekła, że podczas rozmowy z ministrem kultury prowadząca "Minęła dwudziesta" jednak nie naruszyła standardów zawodowych).
Wkrótce potem prezes Janusz Daszczyński, który ją zawiesił, podpisał się pod listem protestacyjnym, jaki w obronie swej koleżanki wystosowali do ministra Piotra Glińskiego dziennikarze TVP Info. Dokładnie dwa miesiące później Daszczyński stracił pracę, a jego miejsce zajął Jacek Kurski. Właśnie wtedy Karolina Lewicka złożyła wymówienie i odeszła z Telewizji Polskiej.
Z telewizją pod rządami Jacka Kurskiego, byłego polityka PiS-u, nie chciałam mieć nic wspólnego. (...) Wcześniej żaden prezes nie zamienił telewizji publicznej w folwark propagandowy
Karolina Lewicka była pierwszą dziennikarką TVP Info, która w styczniu 2016 roku odeszła z pracy. Wypowiedzenie napisała natychmiast, gdy dowiedziała się, kto został nowym prezesem zarządu Telewizji Polskiej. Nie chciała - jak mówi - czekać na "sczyszczenie". Już raz, w 2011 roku, wyrzucono ją z TVP Info, tłumacząc, że ma za duże oczy, co źle wygląda na ekranie. Przeniosła się wtedy do TVP Polonia, skąd chciano ją z kolei wyrzucić na wniosek jednej z posłanek Platformy Obywatelskiej, której nie spodobał się jej materiał o PO.

Odejście z TVP było początkiem...
Dziś Karolina Lewicka twierdzi, że jej odejście z pracy w TVP było manifestem przeciwko "zarzynaniu" telewizji. Nikt nawet nie próbował jej zatrzymać... Wymówienie złożyła w piątek, a w poniedziałek już nie pracowała. Nie miała etatu, więc nie przysługiwała jej żadna odprawa.
Wyszłam stamtąd i zostałam bez pracy i pieniędzy
Na szczęście dziennikarka nie została bez środków do życia. Już wcześniej współpracowała z radiem Tok FM... Do dziś prowadzi tam program "Wywiad polityczny" i przygotowuje relacje z sejmu. Jest też wykładowczynią w warszawskiej Collegium Civitas.
40-letnia Karolina Lewicka nie tęskni za telewizją. Żartuje, że dobrze jej w radiu i - nawet jeśli kiedyś w TVP zmieni się władza - raczej nie będzie chciała wrócić.
Dziwny ze mnie przypadek, bo pokazywanie się na ekranie nigdy nie sprawiało mi jakiejś szalonej przyjemności. Dziennikarstwo to dziennikarstwo. Medium jest drugorzędne









