Aktor, reżyser, dyrektor Teatru Syrena, rektor Akademii Teatralnej - tymi zadaniami można by obdzielić kilka osób. Tymczasem mierzy się z nimi sam Wojciech Malajkat. Nic dziwnego, że ciągle brakuje mu czasu dla rodziny. Aktor z żoną wychowuje dwoje dzieci: Kacpra i Misię. Ciężar opieki nad pociechami spada więc głównie na jego żonę Katarzynę.
Rok temu Malajkat został rektorem Akademii Teatralnej. Ten wybór uradował środowisko, ale nie bliskich aktora. - Katarzyna nie cieszyła się z nowej zaszczytnej funkcji Wojtka. Od dawna denerwowała się, że jest przepracowany i bierze na siebie zbyt wiele zadań. Martwi się też o jego zdrowie - zdradza informator "Dobrego Tygodnia".
- Prosiła męża wiele razy, żeby zwolnił tempo. Na próżno. Poirytowana jego zachowaniem, na znak protestu, przestała przychodzić na premiery do Teatru Syrena - dodaje źródło gazety. Tak liczne zobowiązania doprowadziły do kryzysu w związku pary, która uchodziła za idealną.
Aktor obiecał tak zorganizować sobie pracę, by jak najwięcej czasu spędzać w domu. Wie, że musi pomóc żonie w wychowaniu dorastających dzieci. Bardzo długo na nie czekali. Nie mogli mieć własnych, więc po 17 latach małżeństwa zdecydowali się na adopcję. Kacper i Misia zmienili ich świat.
Doszły też problemy,np. gdy okazało się, że chłopiec ma ADHD. Pan Wojciech wie, ile czasu i cierpliwości rodziców wymaga kształtowanie młodych ludzi. Z drugiej strony Katarzyna zdaje sobie sprawę, że praca jest pasją męża. Najważniejsze to osiągnąć kompromis.
Zobacz również:










