Przypomnijmy, że jakiś czas temu Michał sprzedał mediom informację, czyniąc z tego wydarzenia farsę, że Ania będzie rodzić "pod palmą", na Wyspach Zielonego Przylądka w towarzystwie zaledwie jednego ginekologa - położnika.
Aż dziw, że poród nie będzie transmitowany, reporter nie pochyli się nad spoconą Anną Wiśniewską i nie postawi pytania "Jak się czujesz Aniu?", a Ania nie odpowie "Daję radę, dajemy...".
Na macicy nie zostaną umieszczone mikroskopijne mikrofony, które pozwolą całemu światu usłyszeć pierwsze "szemranie" małej Vivienne Vienna (nie trudno sobie wyobrazić jak w przyszłości złośliwe dzieci w szkole będą dręczyć małą dziewczynkę za jej imię, po kryjomu oczywiście. Do prywatnych szkół nie chodzą przecież dzieci lepsze, szlachetniejsze...).








