Reklama
Reklama

Weronika Marczuk przeszła przez piekło. Zanim przywitała na świecie córkę, dziewięć razy godziła się ze stratą

​Weronika Marczuk (51 l.) w 2020 roku straciła ciążę bliźniaczą. Dla znanej prawniczki, aktorki i działaczki społecznej był to ogromny cios. W jednym z ostatnich wywiadów opowiedziała więcej o swoich przeżyciach, czym przemówiła do wielu ludzi, muszących mierzyć się z tak ogromnym cierpieniem.

Weronika Marczuk przeszła trudne chwile

Weronika Marczuk w rozmowie z Kamilem Baleją w podcaście "Tato, no weź!" wyznała, że przeżyła piekło. Choć szczęśliwie urodziła w 2020 roku, jej wcześniejsza droga do macierzyństwa była pełna upadków.

Była żona Cezarego Pazury długo starała się o pociechę i przeżyła niejedno poronienie. Były one dla Weroniki bardzo dużym obciążeniem psychicznym, jednak nie poddała się. Pragnęła mieć własną rodzinę. W podcaście wyznała, że nie dopuszczała do siebie myśli o braku dziecka. To byłby dla niej zbyt duży cios.

Reklama

Weronika Marczuk nie dawała za wygraną. Bardzo chciała założyć rodzinę

"Jestem typową Ukrainką. Jak się zaprę, to mnie nic nie zatrzyma. Ja umrę, ale zrobię to, co mam zrobić. Ja wiedziałam, że cokolwiek by się stało, to ja doprowadzę do tego. Brałam pod uwagę wszystkie możliwości, łącznie z adopcją" - wyznała w "Tato, no weź!", że urodzenie dziecka nie było jedyną opcją.

Mała Ania przyszła na świat w styczniu 2020 roku. Po porodzie Weronika wyznała w magazynie "Viva!", że wcześniej wielokrotnie straciła ciążę. Dziś wiemy, ile dokładnie było takich przypadków:

"Dziewięć razy. A nie wspomnę o takich "pomiędzy" rzeczami, których nie traktuję nawet w całym cyklu" - wróciła do tego tematu w podcaście.

Weronika Marczuk straciła ciążę bliźniaczą - zabrakło kilku tygodni

Niestety, jedna z ciąż była dla Weroniki szczególnie bolesna. Zabrakło jedynie kilku tygodni, by bliźniaki mogły przeżyć. Miały już imiona i dobrze się rozwijały. Nic nie zwiastowało najgorszego.

"Ja tylko cierpiałam strasznie, że tracę dzieci. Traktowałam je jako dzieci, a nie jako część drogi. To było najtrudniejsze, kiedy chowaliśmy bliźniaki. Były w siódmym miesiącu to już dzieci trzyma się w ręku i to było bardzo, bardzo straszne" - wyznała.

Kobieta wyznała też, że w tamtym czasie odbyła poważną rozmowę z ojcem, który już kilkukrotnie komentował starania córki. Tym razem nie mógł już znieść tego, jak jego pociecha cierpi.

"Córeczko, tym razem ja ciebie poproszę. Nie idź więcej w to, ja nie mogę patrzeć na to, jak moja córka cierpi. Ja nie mogę patrzeć, jak ty się męczysz. Ja wolę ciebie mieć, niż już mieć wnuków" - zacytowała go Weronika.

Weronika Marczuk ma dziś rodzinę. Wierzy, że pomógł jej tata

Cudowny tata był ogromnym źródłem wsparcia aż do momentu swojej śmierci. Zanim odszedł, wyznał Weronice, że "załatwi" jej dziecko w zaświatach.

"On mi po roku umiera i ja po roku mam Anię" - opowiedziała i szybko dodała, że dzięki tej sytuacji wierzy w coś "ponad" nami.

Czytaj też:

Weronika Marczuk o późnym macierzyństwie. "Miałam momenty żalu, bólu, przykrości"

Doda już nie będzie Dorotą? Te polskie gwiazdy też zmieniły imię w dowodzie!

Weronika Marczuk też była podsłuchiwana jak Cichopek i Kurzajewski: "Największy horror w tym kraju"

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Weronika Marczuk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy