Alicja Węgorzewska zabrała głos ws. opery. Odniosła się do dziewięciu kwestii
Alicja Węgorzewska to znana śpiewaczka, która na co dzień zajmuje się Warszawską Operą Kameralną. Choć wydawało się, że świetnie sobie radzi, ostatnio na łamach "Newsweeku" pojawił się artykuł, w którym opowiedziano o złych przeżyciach pracowników Alicji. Na kobietę spadła lawina krytyki.Na Facebooku Węgorzewska odniosła się do zarzutów. Już na samym początku podziękowała za otrzymane wsparcie, dając do zrozumienia, że raczej nie ma zamiaru "przyznać się do winy".
Alicja Węgorzewska zaczęła od tych słów. Szybko przeszła do wyjaśnień
"Naruszane jest moje dobre imię na które wiele lat, bardzo ciężko pracowałam. Niszczone jest to, co budowałam. Jest to dla mnie niezwykle bolesne" - zaznaczyła już na początku komunikatu.Podkreśliła też, że nie podoba jej się, jak kolorowa prasa podchodzi do sytuacji."Artykuły są skonstruowane według określonego schematu. Z góry przyjęte tezy, opierają się na wypowiedziach osób anonimowych (co jest zabiegiem celowym uniemożliwiającym polemikę i konfrontację)" - zauważyła.Alicja Węgorzewska podjęła decyzję, by w kolejnej części oświadczenia odnieść się aż do dziewięciu kwestii. Najważniejsze z nich wydają się te, które umieszczamy poniżej.
Śpiewaczka odniosła się m.in. do omdlenia pracownika opery."Sytuacja omdlenia pracownika na Basenie Artystycznym miała miejsce w dniu ekstremalnie wysokiej temperatury, w przestrzeniach teatru bez klimatyzacji. Dodatkowo osoba ta nie była dostatecznie nawodniona i nie jadła tego dnia, co podkreślił zespół karetki pogotowia. (...) Dyrekcja WOK od lat czyni starania, by nawet w budynku Teatru, który jest objęty ochroną konserwatora zabytków, zostały zainstalowane klimatyzatory" - wyjaśniła Alicja.

Węgorzewska podkreśla, że tak wyglądają obowiązki pracowników opery
Węgorzewska zaprzeczyła, jakoby w teatrze dochodziło do złych zachowań z jej strony pod adresem pracowników, ale przyznała, że rozumie, skąd wynika zmęczenie obowiązkami."[...] Praca w teatrze operowym jest bardzo stresująca, gdyż jest terminowa i jak często powtarzam, kurtyna musi iść w górę o godzinie 19.00" - napisała.Odniosła się również do godzin pracy, które nie zawsze są takie, jak chcieliby pracownicy, ale wynikają z charakteru pracy - co wpisane jest w obowiązki."Zarzut wykonywania telefonów i poleceń "świątek, piątek czy niedziela" jest już nie tyle nierzetelnym co w świecie teatru wręcz absurdem. Tak, opera pracuje w święta, piątki i niedziele. Co więcej, spektakle, próby i inne aktywności odbywają się również w godzinach wieczornych, a co jest z tym związane, mogą generować i generują potrzebę kontaktu z pracownikami" - podkreśliła.
Alicja Węgorzewska zapowiedziała konsekwencje. Ma zamiar to zrobić
Pod koniec Alicja zapowiedziała, że będzie szukać sprawiedliwości na oficjalnej drodze sądowej."W obliczu skali nieprawdziwych, nierzetelnych i mających znamiona zniesławienia mnie informacji zawartych w w/w artykule zastrzegam dochodzenie stosownych roszczeń" - oznajmiła.Nie zapomniała też wspomnieć, że instytucja świetnie sobie radzi:"WOK przeżywa swój rozkwit, o czym świadczą liczne nagrody, rozwój instytucjonalny, występy zagraniczne, stała współpraca z najwybitniejszymi artystami i twórcami w kraju i za granicą. Natomiast artyści, z którymi w tamtym czasie rozwiązano umowę o pracę, znaleźli swoje miejsce w Polskiej Operze Królewskiej".
Czytaj też:
Rafał Brzozowski nie mógł powstrzymać się od komentarza. Stanął w obronie słynnej artystki
Pracownicy opery skarżą się na zachowanie Alicji Węgorzewskiej. Śpiewaczka odpowiedziała
Tak wygląda mieszkanie Alicji Węgorzewskiej. Wszędzie jest pełno masek








