"Fakt" pisze: "Violetta Villas stała skromnie na uboczu. W 200-tysięcznym tłumie w Łagiewnikach nie chciała zwracać na siebie uwagi". My jednak nie przesadzalibyśmy z tą skromnością - gdyby naprawdę nie chciała rzucać się w oczy, nie przyszłaby ubrana w obszyty futrem biały płaszcz i sporej wielkości kapelusz. Nie wyglądała na osobę, która niedawno wyszła ze szpitala psychiatrycznego.
"Jestem tu z potrzeby serca. Bóg daje mi siłę i światło" - powiedziała piosenkarka reporterom "Faktu".








