Pochodzi z miasta Stawropol w południowo-zachodniej Rosji. Z zaburzeniami odżywiania zmagała się od kilku lat. W 2014 roku jej waga spadła do 33 kg. "Brakowało mi powietrza, regularnie mdlałam. Nie miałam siły na nic. Wejście na piąte piętro zajmowało mi godzinę" - opowiada, dodając, że jej rodzice byli zbyt zajęci, by zauważyć, że z ich dzieckiem dzieje się coś niepokojącego.
By jeszcze schudnąć, zapisała się na siłownię. Tam dokonała się prawdziwa rewolucja w jej sposobie myślenia i postrzeganiu własnego ciała. Wraz z przyrostem masy mięśniowej pojawiła się... samoakceptacja.
Dziś Vera waży 60 kg i jest trenerem osobistym. Wspiera także inne kobiety zmagające się z podobnymi problemami. Podkreśla, że anoreksja bierze się przede wszystkim z braku akceptacji i wsparcia ze strony bliskich. Nie wszystkim jednak podoba się to, że była anorektyczka kreuje się na ekspertkę.
"To jest denerwujące, że każda panienka, która straciła lub odzyskała wagę, uważa się za profesjonalistkę. Koszmar" - napisała jedna z internautek.
Profil Schulz w mediach społecznościowych (Shinkory) śledzi ponad 20 tys. użytkowników.












