Gwiazdy często podnoszą głos w sprawie swoich niskich emerytur. Ich postawa może zaskakiwać, bowiem można mieć wrażenie, że nie muszą się martwić o swoje fundusze "na stare lata". Okazuje się jednak, że wysokość ich świadczeń faktycznie bywa szokująca.Nie wszyscy artyści myślą jednak o tym, by zabezpieczyć swoje fundusze na emeryturze. Wielu z nich podpisuje umowy zlecenia lub umowy o dzieło i ignorują fakt, że bez odkładania pieniędzy - po zakończeniu kariery nie czeka ich bogata starość.Od czasu do czasu słyszy się, jak gwiazdy żartują w mediach ze swoich skandalicznie niskich stawek. Marek Piekarczyk poinformował jakiś czas temu, że gdyby zakończył teraz karierę - miesięcznie otrzymywałby 7 złotych i 77 groszy emerytury.Tym razem o całej sprawie postanowił wypowiedzieć się Tomasz Stockinger. Aktor wciąż jest aktywny zawodowo, od wielu lat można oglądać go m.in. w "Klanie". W lutym artysta skończy 67 lat, co oznacza, że dwa lata temu osiągnął już wiek emerytalny. W rozmowie z "Plejadą" przyznał jednak, że nie wybiera się jeszcze na odpoczynek.
Pierwszy powód jest taki, że nie wyobrażam sobie siedzenia w domu, bo to by dla mnie oznaczało, że nie jestem potrzebny. Chyba najbardziej boję się tego uczucia, że jestem nieprzydatny. Przy wszystkich mankamentach tego zawodu aktorstwo daje możliwość, że można pracować, że nadal są role, bo ktoś musi grać dziadków czy pradziadków. Poza tym, jeżeli aktor czuje, że jest potrzebny ludziom, to jest to dodatkowa siła, która uskrzydla - powiedział w wywiadzie.
Aktor dba o swoje zdrowie i kondycję. Stockinger uprawia dużo sportu i uważa, że nie ma potrzeby odpoczywania. Tomasz nie ukrywa również, że gdyby całkowicie zrezygnował z aktorstwa, jego sytuacja finansowa nie wyglądałaby najlepiej.
Choć mam oczywiście jakieś tam oszczędności, to emeryturka jest na tyle mała, że gdybym miał samą emeryturkę, to właściwie byłaby głodowa sytuacja - wyjawił.
Tomasz Stockinger nie liczy również na ogromną podwyżkę związaną z Polskim Ładem. Osoby otrzymujące mniej niż 4920 zł miały bowiem zyskać na zmianach. Aktor wyjawia, że być może będzie to wzrost wynagrodzenia o 100 zł.
Mówimy o kilku procentach, jakichś 100 zł. Ludzie sceny i estrady nie byli do tej pory zaopatrzeni w jakiś system. W przeszłości, jeszcze za PRL-u, były takie możliwości, że podatnik sam odprowadzał dodatkowe składki, w zależności od zarobków. Gdyby był klarowny system, to byłoby inaczej. Chciałoby się te składki powiększone odprowadzać, co później skutkowałoby jakąś przyzwoitą emeryturą. Obecnie ciągle są jakieś rewolucje - opowiedział w "Plejadzie".
Aktor co prawda nie zagłębiał się w niuanse Polskiego Ładu, ale przyznaje, że komentarze fachowców, na które się natknął, nie napawają optymizmem. Nie wróży jednak rządzącym sukcesu.
Śmiem podejrzewać, że to będzie kolejna klapa, bo rządzący właściwie rządzą od jednej klapy do drugiej... - zakończył.
Jakiś czas temu prezes ZUS, Gertruda Uścińska, podkreśliła, że aby budować kapitał emerytalny, trzeba płacić składki. Myślicie, że artyści wzięli sobie jej rady do serca?
Zobacz też:
Tomasz Stockinger zachorował na covid! Jak się czuje?
Koronawirus w Polsce. Rekord zakażeń, prawie 280 zgonów
Omikron w prawie 42 proc. próbek. Duże wzrosty zakażeń w trzech województwach











