Ewa Kasprzyk zagrała w czterech częściach komedii „Kogel-mogel”. Stworzona przez nią postać Wolańskiej zyskała status kultowej, a wypowiadane przez aktorkę zdanie ”Marian, tu jest jakby luksusowo” weszło do mowy potocznej i doczekało się dziesiątek przeróbek memów. Niestety, jak poinformowała sama aktorka, nie znajdzie się dla niej miejsce w piątej części sagi, zatytułowanej "Kogel-mogel 5, czyli Baby Boom".
"Kogel-mogel 5" bez Ewy "Wolańskiej" Kasprzyk
Okazuje się, że akcenty zostaną inaczej rozłożone i fabuła skupi się na losach Piotrusia, granego przez Macieja Zakościelnego i Marlenki, w która wciela się Katarzyna Skrzynecka. To właśnie oni skradli serca widzów czwartej części. Rąbka tajemnicy uchyliła Skrzynecka, zamieszczając na Instagramie swoje zdjęcie z Dorotą Stalińską:
„Rozpoczęły się zdjęcia do nowej, 5. części fabuły, „Kogel mogel 5, czyli Baby Boom!” Komu się urodzi? I co się "urodzi" w perypetiach tej zwariowanej nowobogackiej rodzinki Wolańskich wraz z Mamuńką-teściową? I tym razem Piotruś w roli głównej”.
Katarzyna Skrzynecka zamiast Ewy Kasprzyk?
Z wpisu aktorki i dodanego do niego zdjęcia z planu można wywnioskować, że w piątej części pojawi się ze swoją filmową mamusią, graną przez Dorotę Stalińską. Co jednak z Ewą Kasprzyk? Gwiazda sama poinformowała nie pojawi się w produkcji. W odpowiedzi na pytanie „Super Expressu”, odpisała: „Kogel-mogel będzie bez Wolańskiej”. Czyli jednak….
Z pewnością dla części fanów, no i oczywiście Kasprzyk, jest to rozczarowanie, ale czy zaskoczenie? Ostatecznie o tarciach między aktorka a scenarzystką i producentką filmu, Iloną Łepkowską, mówiono jeszcze przed premierą trzeciej części „Miszmasz, czyli kogel-mogel 3”. Ilona Łepkowska długo się do niej przymierzała. Pierwsze dwie części powstały jedna za drugą, a ich premiery dzielił zaledwie rok. Na trzecią część fani musieli poczekać kolejne 29 lat.
Ewa Kasprzyk: czym podpadła Ilonie Łepkowskiej?
Łepkowska uzależniała powstanie 3. części od tego, czy uda się zgromadzić na planie wszystkich dotychczasowych aktorów. Oczywiście, od początku wiadomo było, że z przyczyn naturalnych to się nie powiedzie. Ewa Kasprzyk, tradycyjnie obsadzona w roli Barbary Wolańskiej, dostrzegła w tym szansę dla swojej bohaterki. Podobno ustaliła z Łepkowską znaczne rozbudowanie wątku Wolańskiej.
Początkowo wszystko wydawało się układać po jej myśli. Kasprzyk miała dużo dni zdjęciowych i wiele scen, z którymi wiązała wielkie nadzieje. Niestety, kiedy zobaczyła efekt końcowy, bardzo się rozczarowała. Okazało się, że większość scen z jej udziałem została wycięta w trakcie montażu. Jak wtedy dała do zrozumienia Łepkowska, od początku były niepotrzebne, tylko Kasprzyk się uparła:
"Wiem, że Ewa była rozczarowana tym, że było jej mało w filmie i że wycięliśmy niektóre sceny z jej udziałem. Ale szczerze mogę powiedzieć, że usunęliśmy te sceny, które ona sama w pewnym sensie wymusiła na reżyserze. Od początku nie byłam do nich przekonana. Stwierdziłam, że nie są potrzebne w filmie".
Cóż, nie jest wielką tajemnicą, że każdy, kto podpadnie „królowej polskich seriali” potem tego żałuje.
Zobacz też:
Kwaśniewska i Badach przekazali radosne wieści. Spływają gratulacje z CAŁEJ POLSKI!
To jednak prawda. Mąż zdradzał Ewę Kasprzyk z kobietą, którą dobrze znała. Odkryła jej tożsamość przypadkiemEwa Kasprzyk chwali się figurą na premierze. 66-letnia aktorka zarzuciła na siebie skąpe ubrania
Świętuje 40-lecie pracy artystycznej. "Wciąż chcę mieć głęboki dekolt"












