Reklama
Reklama

Teresa Lipowska: Lubię poczuć magię świąt

Teresa Lipowska (82 l.) nauczyła się żyć po stracie męża. Ciepło i szczęście znajduje dziś w rodzinie jedynego syna. Wciąż czerpie też radość z pracy, z którą nie chce się rozstać.

Czy święta Bożego Narodzenia spędza pani zawsze tradycyjnie w domu czy zdarzają się odstępstwa?  

Teresa Lipowska: - Kilka lat temu zadzwoniła do mnie śp. Zosia Czerwińska i zapytała, czy nie pojechałabym z nią na wycieczkę do Ziemi Świętej  - że tanio - no i dałam się skusić. To były święta niezwykle emocjonalne. Z jednej strony serce mi krwawiło, że rodziny nie ma obok, a z drugiej tyle się tam działo... Ale w tym różnorodnym tłumie w ogóle nie czuć magii świąt. Tej, która panuje u nas.      

A jak wygląda Wigilia w pani domu?     

- Potraw może nie ma dwunastu, ale wszystkie wigilijne. Indyka i szynki na pewno nie będzie na stole. Święta spędzam u mojego syna i jego żony. Oczywiście jest choinka, są prezenty, a potem śpiewanie kolęd. Zawsze wtedy gram na pianinie, a syn na gitarze. Jest magicznie...    

To kolejne już święta bez męża... Czuje się pani samotna?

- Jest przy mnie rodzina, są przyjaciele... Mam się do kogo odezwać. I cieszę się z tego. Jednak samotność mi czasem doskwiera. Szczególnie jak pomyślę, że po pracy znowu będę musiała wrócić do pustego mieszkania. I nie zastanę męża, który ze mną porozmawia, przytuli, zapyta, czy napiję się z nim herbaty. To boli...    

Reklama

Czytaj dalej na następnej stronie...


Przeżyła pani z mężem 44 lata, byliście małżeństwem wręcz idealnym...

- Nie ma idealnych. Ale udane było na pewno. Każdemu życzę tak cudownego męża, jakiego ja miałam. Bo chociaż sporo się różniliśmy, m.in. pod względem wiary, to jednak szanowaliśmy nawzajem siebie i swoje poglądy. Ten szacunek jest bardzo ważny w związku. Gdy go nie ma, ciężko zbudować coś trwałego.      

A czy powraca pani do świątecznych wspomnień z dzieciństwa?

- Pamiętam, jak w wigilijny  poranek,  tata szedł po choinkę, a potem ją ubieraliśmy. Nie było tak suto zastawionych stołów jak teraz. Ale zawsze ja i rodzeństwo dostawaliśmy prezenty. I chociaż to był na przykład szalik, zrobiony własnoręcznie przez mamę na drutach, byłam szalenie szczęśliwa. Teraz czasy się zmieniły. Parę lat temu mój wnuk naliczył pod choinką osiem prezentów i zdziwiony zapytał: "Tylko tyle?"...   

Jaką jest pani babcią? 

- Na pewno kochającą, choć spędzam z wnukami niewiele czasu, bo wciąż pracuję. Poza tym oni też są wiecznie czymś zajęci. Jak nie szkoła, to jakieś tańce lub tenis. Ale nieraz znajdujemy czas  dla siebie i np. wychodzimy razem gdzieś na obiad.          

Pani też ciągle zabiegana...

- Co prawda jestem na emeryturze od wielu lat, ale mam czasem więcej zajęć, niż wtedy, gdy byłam na etacie. Uwielbiam swoją pracę i nie chcę się z nią rozstać. A przy okazji wszystkim czytelnikom "Na Żywo" życzę zdrowych i pogodnych świąt oraz szczęśliwego Nowego Roku!  

Rozmawiał: Kamil Waszczuk

***

Zobacz więcej materiałów:

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Teresa Lipowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy