Otworzyła drzwi kominka, żeby dołożyć drewna. W tym momencie z wielką siłą buchnął ogień.
- Nawet nie wiedziałam, że się palę. Byłam w domu z dziećmi i to one zaczęły krzyczeć. Udało mi się zachować zimną krew i pobiec pod prysznic - wspomina kwiecień 2009 roku Jolanta Golianek.
Od tamtej pory jej życie zupełnie się zmieniło. Obudziła się w szpitalu.
- Ból był nie do zniesienia, tego nawet nie da się wyrazić żadnymi słowami - opowiada.
Miała poparzone głowę, szyję, klatkę piersiową, ręce i nogi. Problemy z oddychaniem, połykaniem, poruszaniem. Czekało ją długie leczenie, kolejne przeszczepy skóry, rehabilitacja. Jolanta straciła pracę w przedszkolu, bo dyrektorka nie chciała, żeby pokazywała się dzieciom. Odsunęli się od niej również przyjaciele. Trzy razy próbowała popełnić samobójstwo.
- Wyglądałam jak skwarka. Nie mogłam się ruszać. Nie chciałam żyć - wyznaje.
Na szczęście miała przy sobie męża i dwoje dzieci.
- Mężczyźni często odchodzą w takiej sytuacji, mój został i jest ze mną do dziś - podkreśla w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
Z czasem zaczęła stawać na nogi. Golianek założyła fundację Poparzeni, która pomaga osobom takim jak ona. Stała się też bohaterką wystawy "Kobieta z bliznami", którą patronatem objęła Agata Kornhauser-Duda. Prezydentowa pojawiła się na wernisażu i ze wzruszeniem oglądała zdjęcia prezentujące okaleczoną kobietę.
- Pani Agata jest bardzo wrażliwą, empatyczną, ciepłą osobą - powiedziała tygodnikowi Jolanta. - Rozmawiałyśmy chwilę w cztery oczy, jak kobieta z kobietą. Jestem ogromnie wdzięczna za to, co usłyszałam i niejednokrotnie łza pojawiła się w moich oczach. Pani prezydentowa powiedziała, że rozumie przez co przeszłam i przechodzę - zdradza Golianek.
Problemy ludzi z poparzeniami są mało znane. Fundacja Jolanty jest jedyną tego typu w Polsce. A ci pacjenci wymagają ciągłej rehabilitacji, co kilka lat muszą poddawać się kolejnym operacjom, które są bardzo kosztowne.
- Niedawno zadzwoniła do mnie kobieta i zapytała, kiedy to się skończy, kiedy będzie jak dawniej. Musiałam jej powiedzieć, że nigdy - opowiada.
Agata Duda również po raz pierwszy zetknęła się z problemami ludzi poparzonych.
- Prezydentowa nie zdawała sobie sprawy ze skali problemu, bo jesteśmy niewidoczni - podkreśla Jolanta.
Słowa Pierwszej Damy były dla niej niezwykle krzepiące i ważne.
- Pani Agata zaapelowała, żeby ludzie nas nie odrzucali, nie szufladkowali, tylko akceptowali takimi, jakimi jesteśmy. Żebyśmy umieli spojrzeć na każdą niepełnosprawność z wyrozumiałością. Nie odrzucali z powodu inności - relacjonuje.
Te słowa oraz obecność Dudy na wernisażu Jolanta odczytuje jako wyróżnienie. Prezydentowa mimo tylu obowiązków znalazła czas, by okazać wsparcie i wykonać wiele ciepłych gestów.


***Zobacz więcej materiałów








