Reklama
Reklama

Tadeusz Sznuk w końcu rozwiał wątpliwości. Widzowie "Jednego z dziesięciu" mogą czuć się zaskoczeni

Widzowie "Jednego z dziesięciu" od wielu lat zastanawiają się nad tym, co mieści się w specjalnych kuferkach, które trafiają do finalistów programu w ramach nagrody pocieszenia. Choć w sieci nie brakuje teorii na temat zawartości pudełek, wątpliwości fanów postanowił rozwiać... sam prowadzący.

Imponujący rekord w teleturnieju "Jeden z dziesięciu"

"Jednym z dziesięciu", który jest najdłużej emitowanym w naszym kraju teleturniejem, w polskich mediach znów zrobiło się bardzo głośno. Wszystko za sprawą niezwykłego występu Artura Baranowskiego, który odpowiedział bezbłędnie na każde pytanie i zawstydził pozostałych graczy, z podziwem obserwujących to, co w studiu robił ich rywal. 

Reklama

Triumfator wziął na siebie wszystkie 40 pytań, dzięki czemu zgromadził aż 773 punkty, a dodatkowe 30 otrzymał za zachowane szanse. Nic dziwnego, że tym samym zapisał na swoim koncie nie tylko wygraną w programie, ale i historyczny rekord, który zapewne długo pozostanie poza zasięgiem kolejnych uczestników.

Niestety rekordzista najnowszej edycji teleturnieju nie dotarł do studia programu i tym samym zaprzepaścił szansę na zwycięstwo w wielkim finale, w którym stanęli naprzeciwko siebie triumfatorzy wcześniejszych odcinków. Pomimo tego, dzięki imponującemu wynikowi 28-latkowi udało się wygrać dodatkową nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych.

Tadeusz Sznuk rozwiązał tajemnicę "Jednego z dziesięciu"

Ci, którym nie udało się sięgnąć po żadną z głównych wygranych - jak w każdym odcinku "Jednego z dziesięciu" - mogli liczyć na drobne nagrody pocieszenia. Zawartość tajemniczych kuferków, które wręcza finalistom teleturnieju niezawodna pani Sylwia, od lat stanowi nie lada zagwozdkę dla wszystkich wielbicieli popularnego quizu.

W sieci nie brakuje teorii na temat tego, co znajduje się w środku eleganckich pudełek. Wielu fanów twierdzi, że są to na pewno słodycze przekazywane przez sponsora, inni z kolei zakładają, że mogą być to książki albo gry planszowe.

W końcu jednak sekret wyszedł na jaw. Wszystko dzięki... samemu prowadzącemu, który po trzydziestu latach postanowił w końcu rozwiać wątpliwości widzów.

"Te pamiątki to, ponieważ państwo pytają, ciągle eleganckie zegarki" - powiedział przed rozpoczęciem odcinka Tadeusz Sznuk, który z teleturniejem związany jest od pierwszego odcinka.

Czy ta informacja zachęci kolejnych śmiałków do tego, by zgłosić się do "Jednego z dziesięciu"?

Zobacz też:

Artur Baranowski zagra w "Milionerach"? Rekordzista "Jednego z dziesięciu" stawia sprawę jasno 

Krzysztof Stanowski komentuje skandal w "Jeden z dziesięciu". Tak było naprawdę

Wygrał "Jeden z dziesięciu", teraz komentuje zamieszanie z Baranowskim. Ostra opinia

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jeden z dziesięciu | Tadeusz Sznuk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy