Kiedy na początku maja tygodnik "Rewia" poinformował, że aktorka została brutalnie pobita i w poważnym stanie trafiła do szpitala, wielu nie mogło w to uwierzyć.
Na początku opinia publiczna nie wiedziała, kim jest sprawca tej tragedii. Kolejne doniesienia rzuciły jednak światło na sprawę.
Oskarżyła partnera o pobicie
Wyszło bowiem na jaw, że Sylwia Wysocka złożyła zawiadomienie na policji o uszkodzenie ciała i kradzieży, którego sprawcą miał być jej partner.
Jak ustaliła wówczas PAP, 25 kwietnia około godz. 13:40 aktorka Sylwia Wysocka wezwała z telefonu komórkowego policję, zgłaszając pobicie przez partnera. Do zdarzenia miało dojść w domu mężczyzny, w Wesołej. Kobieta powiedziała przybyłym na miejsce funkcjonariuszom, że partner ją popchnął, w wyniku czego spadła ze schodów.
Z jego relacji natomiast miało wynikać, że kobieta sama rzuciła się na niego i potknęła, a następnie upadła. Wiadomo również, że oboje byli trzeźwi.
Lekarze nie mieli dobrych wieści
A jak dziś czuje się aktorka? Niestety, po półtora miesiącu od tego tragicznego wydarzenia w wyniku którego ma złamany w trzech miejscach kręgosłup, rękę i kość piszczelową, nadal mierzy się z ogromnym bólem.
W rozmowie z "Super Expressem" wyjawiła, że nadal cierpi. Ostatnio znów musiała się udać do szpitala na wizytę kontrolną.

Niestety, lekarze nie mieli dla niej dobrych wieści...
"Stan zdrowia nie poprawia się w takim tempie, w jakim bym chciała. Lekarze mówią, że nieprędko wrócę do pracy i uprawiania ukochanych sportów. Złamania bardzo wolno się zrastają"
"SE" nadmienia, że aktorka z trudem mówi nawet przez telefon. Na co dzień zmuszona jest poruszać się o kulach i nosić gorset ortopedyczny, a także but pneumatyczny oraz ortezę.
Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!


***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:








