"Cztery lata temu spotkałem znajomych, którzy sprowadzają ze Stanów tak zwane systemy. Doczepia się je do głowy specjalnymi zaczepami. Te systemy są popularne wśród gwiazd, które lubią często zmieniać fryzury.
Z tego, co wiem, wśród klientów firmy są takie sławy jak Tina Turner czy Beyonce. Postanowiłem spróbować i ja. Tym bardziej że to metoda nieinwazyjna i w każdej chwili można z tego zrezygnować" - wyznaje na łamach "Gali".
Paweł Stasiak tłumaczy dalej, dlaczego zdecydował na tego typu upiększającą akcję: "Na pewno było w tym trochę próżności, ale przede wszystkim zdecydowałem się, bo cztery lata temu, po długiej przerwie, wracaliśmy na rynek jako Papa Dance i chciałem nawiązać do swojego wizerunku sprzed lat. A wiedziałem, że jeśli pojawię się bez włosów, głównym tematem stanie się nie nasza płyta, lecz moja łysina".
Stasiak wyznał również, że w pewnym momencie swoje życia zaczął źle się czuł ze swoja nadwagą i ociężałością. W końcu postanowił coś z tym zrobić...
"Jeśli chodzi o kompleksy, to bardziej wstydziłem się, gdy w pewnym momencie podtatusiałem. Obrosłem w tłuszcz, ciężko było mi się ruszać i odczuwałem to jako totalną porażkę, bo nie potrafię zaakceptować sytuacji, gdy człowiek źle wygląda z własnej winy. Dlatego postanowiłem coś z tym zrobić".
"Najpierw rzuciłem papierosy, potem przeszedłem na dietę, na którą składa się głównie drób, ryby, dużo warzyw i owoców. Zacząłem ćwiczyć: chodzę na siłownię i na jogę. I naprawdę lepiej się czuję, mam dużo fajnej energii".
To był początek zmian w jego życiu. Teraz skupia się na rozwodzie...








