Wokalista (sprawdź!) na początku 2019 roku przeszedł udar niedokrwienny, którego efektem był paraliż lewej strony ciała.
Przez kilka dni medycy walczyli o jego życie na oddziale intensywnej terapii. Na pomoc ruszyli przyjaciele, organizując koncert charytatywny, z którego dochód miał być przeznaczony na rehabilitację.
Dziś Borys powoli wraca do zdrowia, jest już po szczepieniach i przebywa w Stanach Zjednoczonych, gdyż lekarze kategorycznie zabraniają mu podróżować, głównie z powodu nadciśnienia i problemów z sercem.
Wciąż jednak ma w pamięci to, co stało się w jednym z polskich szpitali.
Stan Borys zaatakowany
Anna Maleady wyjawia, że podczas rehabilitacji w Polsce wokalista musiał mierzyć się z atakami ze strony anonimowych ludzi. Doszło wręcz do starć słownych i agresji fizycznej.
W jednym z ośrodków medyczno-rehabilitacyjnych pod Warszawą niektórzy pacjenci chodzili krok w krok za Stanem i robili mu zdjęcia. Potem dzwonili do redakcji różnych gazet i przekonywali, że wcale nie jest chory i świetnie sobie radzi. Gdy Stan się bronił, prosząc, by nie robiono mu zdjęć, agresorzy posunęli się do przemocy fizycznej w stosunku do niego i do mnie. Wezwana przez nas policja spisała i przesłuchała wskazane osoby - opowiada Anna Maleady na łamach "Życia na Gorąco".
Artysta został przewieziony do innego szpitala, gdzie zrobiono mu specjalistyczne badania. Partnerka tłumaczy, że nie nagłaśniała wcześniej sprawy, bo chciała, by Stan miał względny spokój. Dziś zapowiada, że pozwie każdego, kto naruszy w internecie ich dobra osobiste.
Podczas tego zdarzenia, kiedy pacjenci napadli na nas w ośrodku rehabilitacyjnym, Ania została fizycznie i słownie zaatakowana przez napastnika. Najgorsze było to, że nie mogłem jej obronić przed tym mężczyzną, bo poruszałem się przy pomocy laski. Przekonaliśmy się na własnej skórze, jakie skutki ma hejt internetowy, bowiem napastnik posługiwał się cytatami z wpisów internetowych pod naszym adresem - mówi Borys.
Para wypowiada wojnę internetowym hejterom. Sprawiedliwości i zadośćuczynienia będzie szukać w sądzie, podkreślając, że hejterzy i frustraci nie mogą działać bezkarnie dalej.









