Stachursky nadal się głodzi
Jacek Łaszczok "Stachursky" wraca na polską scenę muzyczną. Jak mówi, świadomie "usunął się w cień", by nabrać dystansu do tego, co robi. Przez lata jedno się u niego nie zmieniło - nadal trzyma dietę...
Zastanawia mnie, co robiłeś przez 7 lat...
Stachursky: - Część czasu pochłonęła mi nauka na wyższej uczelni, byłem też w trasie w USA i Kanadzie. Mimo więc pozornego spokoju i ciszy coś tam się przez te kilka lat działo.
Zmieniłeś się fizycznie. Wciąż czerpiesz z energii słonecznej?
Stachursky: - Przecież wszyscy czerpiemy energię ze słońca (śmiech).
Dobrze wiesz o czym mówię. Ponoć od lat nic nie jesz...
Stachursky: - Oj, coś tam sobie czasami skubnę. A to kawałek kiełbaski z rożna, a to kąsek schabowego. Symbolicznie, dla smaku i z odrobiny tęsknoty.
- Na co dzień coraz rzadziej odżywiam się w konwencjonalny sposób. Słońce, świeże powietrze i łyk wody to wszystko co mi potrzebne, by żyć. Jeśli jednak nadarza się okazja, to nie odmówię kawałkowi dobrej włoskiej pizzy.
Na temat nowej płyty Jacka czytaj TUTAJ
Cały wywiad w najnowszym numerze tygodnika "Rewia"!
Rozm.: Anna Ciastoń