Krzysztof Włodarczyk w styczniu tego roku rozpoczął odsiadywanie 5-miesięcznego wyroku za prowadzenie auta bez uprawnień. Żeby tylko!
W marcu 2019 roku bokser został przyłapany na próbie samochodowej szarży na teren zamknięty dla ruchu kołowego. Okazało się, że nie dość, że prowadził samochód, mając administracyjnie zatrzymane prawo jazdy, to jeszcze kierowany przez niego volkswagen golf był poszukiwany przez firmę leasingową. W rozmowie z Faktem, "Diablo" zapierał się, że nie ma sobie absolutnie nic do zarzucenia:
Nie jestem przestępca. Ja nie kradnę, nie oszukuję ludzi. Jestem sportowcem, który naprawdę bardzo ciężko pracuje na swój byt. Jeśli ktoś miał do czynienia ze sportem to chyba wie, co to znaczy. Prawo jazdy straciłem wcześniej nie za jazdę po alkoholu, bo w ogóle nie piję, nie za spowodowanie wypadków, bo nigdy nikt nie ucierpiał w mojej winy. Straciłem je za punkty. Musiałem jakoś zarabiać. Płacę alimenty na dwójkę dzieci.
Czyli trzeba było aż policyjnej interwencji, by przypomniał sobie o drugim. Wcześniej zdarzały mu się w tej sprawie zaniki pamięci. Pierwsze dziecko, syna, urodziła Krzysztofowi oficjalna małżonka, Małgorzata. Łączyło ich raczej szorstkie uczucie. Bokser nawet zapewniał w wywiadach, że nie miałby oporów, by przyłożyć jej „z liścia”, gdyby uznał, że zasłużyła.
Sobie, dla odmiany, nie narzucał żadnych ograniczeń i bez wyrzutów sumienia sypiał z innymi kobietami. Swoją ówczesna kochankę, Magdalenę namówił nawet na wspólne dziecko. Niestety, kiedy córka przyszła na świat, przestał się nią interesować. Oskarżył byłą dziewczynę o to, że "wrobiła go w dziecko", żeby nie musieć już nigdy chodzić do pracy.
W rozwiązaniu licznych nieporozumień musiał pomóc im sąd. Włodarczyk nie wziął sobie jednak do serca wyroku, nakazującego mu płacenie 2,5 tysiąca złotych miesięcznie i stwierdził, że będzie płacił tylko tyle, ile uważa za stosowne, czyli około tysiąca złotych. W odpowiedzi była kochanka zagroziła postępowaniem komorniczym i odebraniem mu praw rodzicielskich. Podczas świąt wielkanocnych w 2016 roku pobili się o to w Sopocie.
Ostatecznie Włodarczyk postanowił rzucić zarówno żonę jak i kochankę i, wychodząc najwyraźniej z założenia, że jego życie ciągle jest zbyt mało skomplikowane, znalazł sobie trzecią kobietę i spłodził kolejne dziecko.
Smutna Wielkanoc Krzysztofa Włodarczyka
Na szczęście z tegoroczną Wielkanoc nie będzie miał szansy pobić się z żadną kobieta, ponieważ ten rodzinny czas spędzi w areszcie na warszawskim Służewcu. Na odbycie kary za jazdę bez prawa jazdy skradzionym autem został skazany na 5 miesięcy pozbawienia wolności, a na odbycie wyroku zgłosił się w styczniu. Pewnie zależało mu, by do wakacji mieć już spokój.
I tak się stanie, o ile znów nie nabroi. Niestety, menu w warszawskim areszcie, raczej nie zadowoli wyrafinowanych podniebień. Dominuje chleb z margaryną i konserwy mięsne, dużą popularnością wśród więziennych kucharzy cieszy się także fasolka po bretońsku. O mazurki, domowe pasztety, barszcz biały i paschę raczej w areszcie będzie trudno… No nic, w końcu to tylko dwa dni, szybko przelecą. Oczywiście aż do następnego razu.
Zobacz też:
Krzysztof Jackowski szokuje w najnowszej wizji. Wiadomo, co się stanie z Polską
Agnieszka Hyży pokazała, jak bawi się z synem. "Uziemiona"




***