Spekulacje na temat stanu psychicznego Britney Spears nie cichną od 2007 roku, gdy w stanie kompletnego załamania ogoliła sobie głowę i wykonała kilka nieprzemyślanych tatuaży. Po tym szybko zaczęła tracić kontrolę nad swoim życiem. Została pozbawiona opieki nad dwojgiem synów, ubezwłasnowolniona i poddana kurateli ojca, Jamie Spearsa.
Kiedy w 2008 wydała płytę „Circus”, a potem jeszcze 3 kolejne, wydawało się, że jej życie i kariera wracają na właściwe tory. Nie brakuje jednak opinii, że tata Britney zbyt pewnie poczuł się w roli jej opiekuna i od pewnego czasu przetrzymuje ją w zamknięciu, bez kontaktu ze światem. Powstał nawet ruch „Uwolnić Britney”, którego członkowie są przekonani, że więziona przez ojca piosenkarka próbuje wzywać pomocy za pośrednictwem specjalnie zaszyfrowanych komunikatów w mediach społecznościowych.
W środę piosenkarka, po raz pierwszy od 13 lat wzięła udział w posiedzeniu sądu w swojej sprawie. Wprawdzie ze względu na obowiązujące protokoły covidowe, mogła uczestniczyć w rozprawie tylko zdalnie, lecz jej trwające 20 minut oświadczenie odbiło się szerokim echem i zostało nagłośnione w mediach społecznościowych.
Jak ujawniła piosenkarka, ojciec decyduje o każdym aspekcie jej życia, włącznie w wkładką antykoncepcyjną. Wyznała, że jest zmuszana do stosowania antykoncepcji, chociaż marzy o trzecim dziecku, pracy ponad siły oraz zażywania leków, w tym litu:
Lit jest bardzo silnym lekiem i zupełnie innym niż ten, na którym wcześniej byłam. Jeśli przyjmuje się go zbyt dużo, może doprowadzić do upośledzenia psychicznego. Czułam się pijana. Nie mogłam nawet bronić się sama.
Jak ujawniła Britney, leki, którymi szpikuje ją ojciec oraz przymusowy udział w terapii nie poprawiają jej stanu, wręcz odwrotnie:
Nie jestem szczęśliwa, nie mogę spać. Jestem wściekła, to, co się dzieje, to szaleństwo. Mam depresję. Ojciec uwielbia kontrolę, jaką ma, dzięki czemu może mnie krzywdzić. Pracuję po siedem dni w tygodniu. Nie mam karty kredytowej, gotówki ani paszportu. Wszystko, czego dziś chcę, to dostać moje pieniądze i żeby to wszystko raz na zawsze się skończyło. Chcę tylko odzyskać swoje życie.
Sam Asghari wspiera Britney
Tuż przed środowym przesłuchaniem swoje wsparcie postanowił okazać piosenkarce jej chłopak, 27-letni trener personalny i początkujący aktor, Sam Asghari. Zamieścił na InstaStories swoje zdjęcie w tiszercie z napisem „Uwolnić Britney”, a na górze umieścił wizerunek lwa. Jak twierdzą wtajemniczeni, Sam często nazywa Britney swoją lwicą.
Jak na początku tygodnia ujawnił „The New York Times”, piosenkarka od kilku lat naciska na zakończenie swojego ubezwłasnowolnienia i uwolnienie jej spod kurateli ojca. Jak twierdzą dziennikarze, którzy chwalą się, że dotarli do poufnych akt, Spears wielokrotnie wyrażała zdecydowany sprzeciw wobec swojego obecnego statusu, tłumacząc, że ojciec posuwa się za daleko, kontrolując jej życie począwszy od osób, z którymi wolno jej rozmawiać do wyboru koloru szafek kuchennych. Jak napisał jeden ze śledczych w raporcie sprzed 5 (!) lat:
Ma dość bycia wykorzystywaną. Powiedziała, że ona zarabia pieniądze, z których nie dostaje ani centa, a wszyscy wokół są na jej liście płac.
Sam Asghari, pochodzący z Teheranu ujął to znacznie dosadniej, dodając, że nie tak wyobrażał sobie praktyczne zastosowanie wolności na terenie Stanów Zjednoczonych:
Moim zdaniem Jamie Spears to totalny dupek. Nie będę się wdawał w szczegóły, bo zawsze szanowałem prywatność, tylko chciałem dodać, że nie przyjechałem do tego kraju, w którym panuje wolność słowa, aby nie móc wyrazić swojej opinii. Jestem jedną z niewielu osób, które mogą towarzyszyć Britney bez obecności przyzwoitki. Chcę, żeby w końcu była wolna od kurateli ojca.

***








