Reklama
Reklama

Rozz po rozstaniu wreszcie jest szczęśliwa!

Modelka i niedoszła celebrytka twierdzi, że po odejściu Adamczyka (41 l.) odetchnęła z ulgą...

Ich małżeństwo trwało zaledwie rok, ale nie należało do najspokojniejszych. Ciągłe awantury o przeszłość Gwizdały (33 l.), brak porozumienia co do stylu życia i miejsca zamieszkania. To wszystko najwyraźniej bardzo ją umęczyło. Teraz oświadczyła światu, że nareszcie czuje się szczęśliwa.

Kate nigdy nie planowała przeprowadzki do Polski na stałe, na co po cichu liczył Piotr, którego kariera rozwijała się o wiele lepiej, niż jego żony. Jednak prawdziwe życie Rozz prowadziła w Paryżu, gdzie mieszkają jej ukochane dzieci Mia (9 l.) i Shanti (7 l.). "Super Express" twierdzi, że Warszawa byłaby dla niej niemal jak zesłanie do Mongolii.  Póki między nimi trwało zauroczenie, wszystko udawało się jakoś godzić, ale to Adamczyk musiał o wiele częściej przymykać oko na zachowanie żony. Kiedy miłość i fascynacja wygasły, a skołatane nerwy wreszcie się uspokoiły, Gwizdała nie może nacieszyć się spokojem i wręcz leniwą atmosferą, która zapanowała w jej życiu.

Reklama

"Oglądamy filmy, leżąc w łóżku. Obok mój pies Lucky, którego znalazłam na ulicy, obok niego Clinton, nasz kot. No i chory synek. Niedługo łóżko będzie za małe, żeby wszystkich pomieścić. Życie jest pełne magii. Tyle piękna we wszystkim. Leżąc z nimi, zdałam sobie sprawę, jak cudowne jest dzisiaj moje życie" - wyznaje zadowolona na swoim Facebooku.

Cóż, w takim razie gratulujemy szczęścia i oby jak najmniej uciążliwych podróży do "Mongolii".


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Kate Rozz | Piotr Adamczyk | rozstanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy