Czułem, że moje miejsce jest w teatrze, przed kamerą, ale chodzenie na castingi nic nie dawało, nie chciano mnie zatrudnić do żadnej, choćby i miernej produkcji - wspomina koniec lat 80. Piotr Pręgowski (61).
Po obiecującym występie w serialu "Zmiennicy", w którym zagrał azjatyckiego studenta, przestał otrzymywać zawodowe propozycje. Zrozpaczony i zdesperowany zaczął myśleć o samobójstwie.
- Gdyby nie żona i córka, pewnie by mnie na tym świecie już nie było - tłumaczy. - Nie mogłem ich jednak zostawić bez finansowego zabezpieczenia. Zastanawiałem się, co zrobić, aby Ewa i maleńka Zosia dostały po mojej tragicznej śmierci odszkodowanie.
Serialowy Pietrek z "Rancza" nigdy nie miał smykałki do interesów. Pracę zawodową rozpoczął jako technik obróbki skrawaniem, a następnie, do 1975 r., z sukcesem uprawiał zapasy.
Po ukończeniu studiów aktorskich wystąpił w wielu filmowych epizodach, z których widzom najbardziej zapadła w pamięć scena w barze mlecznym z komedii Stanisława Barei "Miś".
Po załamaniu kariery rozważał emigrację do Stanów Zjednoczonych, ale nie przyznano mu paszportu. Jego żona, aktorka Ewa Kuryło (60), nie była w stanie mu pomóc. Sama nie otrzymywała propozycji, więc w pełni poświęciła się wychowywaniu ich córki Zosi (33 l.).
Nie mając wyjścia, Piotr zaczął występować jako wodzirej. Podczas imprez wcielał się w św. Mikołaja, Drakulę i inne zabawne postaci. W telewizyjnym programie dla dzieci "Ciuchcia" grał wiewiórki i wiedźmy.
- Dzięki temu nie straciłem płynności finansowej, zdobywałem kolejne zawodowe doświadczenia, no i nadal wiedziałem, że jestem aktorem. Wierzyłem, że los się w końcu odwróci - zapewnia.
Przełom w karierze Piotra nastąpił dopiero po 2000 r. - Pewnego zimowego poranka kąpałem się w przeręblu, nago jak mnie Pan Bóg stworzył. Ewa zrobiła mi kilkanaście zdjęć, a mnie olśniło! - zdradza.
Wykonane fotografie zawiesił w agencji aktorskiej. - Jako mors zrobiłem jednak wrażenie, choć czasem zastanawiam się, czy nie ulitowano się nade mną.
Dzięki temu niekonwencjonalnemu wyczynowi Piotr został zauważony i zasypany serialowymi propozycjami. Dzisiaj cieszy się, że nie podjął się desperackiej próby i nie pozostawił najbliższych na pastwę losu.
- To właśnie rodzina sprawiła, że się nie poddałem, walczyłem o godne życie - twierdzi.
Zobacz również:










