"Umierająca żona powtarzała mi, żebym sobie kogoś znalazł" - zwierza się w szczerej rozmowie z "Rewią". "Zdawała sobie sprawę, że będzie mi wyjątkowo ciężko, jak odejdzie...".
Zbigniew jest wdowcem od 5 lat. Do śmierci małżonki przez trzy dekady był bardzo szczęśliwym mężem i ojcem. Wiadomość o chorobie żony była dla niego niewyobrażalnym szokiem. Miał jednak przekonanie, że ukochana wyzdrowieje. Zresztą ona sama też wierzyła, że będzie silniejsza niż rak.
Niestety, przegrała walkę z nowotworem po ośmiu miesiącach cierpienia... "Chociaż jestem twardym mężczyzną, przyznaję, że załamałem się" - wspomina drżącym głosem Zbigniew.
Nigdy nie radził sobie z domowymi obowiązkami: sprzątaniem, gotowaniem, praniem. Nic dziwnego - ma bowiem na głowie aż 100-hektarowe gospodarstwo!
Do niedawna Zbigniew nie szukał miłości z powodu braku czasu. Nie tylko prowadzi gospodarstwo, ale też pracuje zawodowo jako urzędnik w Wydziale Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska w chełmskim starostwie.
Z wykształcenia jest leśnikiem, z zapałem produkuje również miód. Udziela się społecznie, nikomu nigdy nie odmówił pomocy! "Pracy i zajęć codziennie mam tyle, że doba powinna dla mnie mieć przynajmniej 48 godzin" - ciężko wzdycha wdowiec.

Wieczory spędzał przed telewizorem i najczęściej szybko zasypiał ze zmęczenia. Domownicy, syn Krzysztof z żoną Jagodą, nie mogli dłużej patrzeć na psychiczne cierpienie ukochanego ojca. To oni zaczęli powtarzać, że powinien wreszcie znaleźć miłą towarzyszkę. "Podczas jednej z takich rozmów padł pomysł, że może w poszukiwaniu życiowej wybranki pomoże mi telewizja" - opowiada Zbigniew.
Wcześniej uważał, że "Rolnik szuka żony" to program przede wszystkim dla młodych rolników. Jednak dzieci po wielu próbach przekonały go, że zakochać można się w każdym wieku. Nie bardzo w to wierzył, ale postanowił spróbować. Syn zgłosił go do programu.
Dzisiaj Zbigniew Pyda nie żałuje tej decyzji, a nawet cieszy się, że odważył się na ten krok. Gdy przeszedł eliminacje i dostał się do ścisłego finału, poczuł się, jakby nagle ktoś podarował mu drugie życie! Zaczął dbać o siebie, ważne stały się okresowe badania lekarskie, nowe ubrania, wizyta u fryzjera.
"Przeżyłem śmierć najważniejszej kobiety mojego życia" - mówi Zbigniew z zadumą w głosie. "Może los podaruje mi drugą taką miłość?".
Trzymamy kciuki!
