Zawodnik Kingsley Coman nie potrafił dostosować się do poleceń trenera podczas czwartkowego treningu, czym wyprowadził Roberta z równowagi.
Między panami doszło do sprzeczki, która szybko przerodziła się w rękoczyny. Do akcji wkroczyli obecni na boisku piłkarze. Zawodników rozdzielono, ale kilka godzin później niemiecka prasa huczała już o "skandalu w Bayernie".Na piątkowej konferencji prasowej trener Bayernu Niko Kovac odniósł się do zdarzenia, podkreślając, że nie zostaną wyciągnięte żadne konsekwencje."Na wczorajszym treningu pięści poszły w ruch. Nazwiska padły w mediach. Mieliśmy w trzech rozmowę. Obaj przeprosili. Jest im bardzo przykro. Nie będzie żadnej kary, ponieważ obaj są rozsądni i właściwie załatwili sprawę" - podkreślił trener.










