Ostatnimi czasy życie Maryli nie rozpieszcza. Piosenkarka rozstała się z mężem, a w rodzinnym domu, jak sama się żaliła, jest teraz sama z trzema kotami.Pupile Rodowicz też nie mają lekko, bowiem w okolicy domu gwiazdy grasuje wielki pyton, co wprowadziło nerwową atmosferę, a gwiazda drży o ich życie. W końcu sierściuchy byłyby łatwym kąskiem dla wielkiego gada. (O perypetiach Marylki z wężem pisaliśmy TUTAJ).Piosenkarka nie ukrywa, że czuje się samotna. Na razie nie znalazł się żaden amant, a do tego ponoć nie ma żadnej przyjaciółki, której mogłaby się wyżalić. "Nie mam przyjaciółki od serca, nigdy nie miałam. Znam bardzo mało osób, mam wąską grupę znajomych, a co dopiero przyjaciół. By ich mieć, trzeba im poświęcać czas. Można powiedzieć, że jestem pracoholiczką" - powiedziała Plejadzie.
Sprawy zapewne nie ułatwia jej wybuchowy charakter. Marylka przyznaje, że zdarza jej się wybuchnąć i zrobić niezłą awanturę. Ostatnio jednej z nich omal nie przypłaciła życiem! "Trzeba mieć dużo cierpliwości w życiu. Jestem cierpliwa, choć zdarzają momenty, że krew mnie zalewa. Bardzo tego nie lubię. Robię wtedy koszmarne awantury, które potem kosztują mnie zdrowie. Ostatnio myślałam, że naprawdę mam zawał. Obudziłam się w nocy z wysokim ciśnieniem, to było przerażające" - wyznała gwiazda.



***








