Przepowiadano jej wielką karierę. U szczytu popularności niespodziewanie zniknęła
Agnieszka Sitek stała się jedną z tych gwiazd, które pomimo bycia u szczytu popularności niespodziewanie zniknęły z pola widzenia. W przypadku aktorki, dla której przełomem okazała się rola w "Złotopolskich", odbyło się to w atmosferze skandalu i plotek, które - jak sama twierdziła - paradoksalnie ją... uratowały. Kobieta wycofała się z przestrzeni medialnej, ale nie branży jako takiej. Czy jest jeszcze szansa, że powróci na ekran?
Po ukończeniu jednego z łódzkich liceów Agnieszka Sitek dostała się do Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. W przeciwieństwie do wielu aspirujących aktorów dziewczyna szybko znalazła zatrudnienie w teatrze, a niedługo później - w jednym z najbardziej popularnych wówczas seriali.
Początkowo nic nie wskazywało na to, że drugoplanowa rola Weroniki Gabriel w "Złotopolskich" przyniesie jej taką sławę. Wyzwania, z jakimi musiała radzić sobie jej bohaterka, szybko zapewniły Sitek sympatię widzów. Niekiedy kobiety zaczepiały ją nawet na ulicy, aby okazać wsparcie odgrywanej przez nią postaci. Kiedy ta jednak związała się z innym mężczyzną bez formalnego zakończenia małżeństwa, zdarzały się i słowa krytyki.
Na fali popularności aktorka zagrała w kilku filmach i serialach na czele z koprodukcją w reżyserii Vladimíra Micháleka. Nagrodzonej czeskimi nagrodami Sitek na planie towarzyszyli wówczas m.in. Bogusław Linda i Olaf Lubaszenko. Ale kilka lat później słuch o niej zaginął.
Niespodziewanie po czterech latach grania w telenoweli TVP Sitek postanowiła odejść z pracy. Scenarzyści zgrabnie zakończyli jej wątek, ale szybko pojawiły się plotki, że do zakończenia współpracy doszło w niezbyt miłej atmosferze. Gwiazda telewizji musiała się z tego wytłumaczyć.
"Zrezygnowałam z roli po długiej rozmowie z nieżyjącym już Marianem Terleckim, ówczesnym współproducentem serialu. Rozmowa dotyczyła głównie planów związanych z rozwojem mojej postaci oraz wyrazu artystycznego. Nie finansów. Ktoś 'życzliwy' zrobił z tej całej sytuacji newsa. Kilku dziennikarzy go podchwyciło i tak już zostało" - tłumaczyła w rozmowie z "Życiem na gorąco".
Sitek nigdy nie żałowała swojej decyzji. Choć nie zrobiła tak wielkiej kariery, jaką jej przepowiadano, uniknęła przylepienia łatki "aktorki jednej roli", która mogłaby do niej przylgnąć, gdyby została dłużej w telenoweli. Późniejsza rzadka obecność na ekranie wynikała właśnie z niechęci do obniżania zawodowych standardów.
"Nie chciałam brać udziału w wątpliwej jakości przedsięwzięciach telewizyjnych czy filmowych, które nie oddają prawdy o mnie jako człowieku. Postawiłam na rozwój" - mówiła w tym samym wywiadzie.
Aż trudno uwierzyć, czym później zajmowała się Agnieszka Sitek.
Po zakończeniu przygody z telenowelą Sitek wciąż występowała na scenie. W 2000 roku związała się z Teatrem Ochota, w którym przez kolejne dekady grała w niemal wszystkich wyreżyserowanych przez Tomasza Mędrzaka sztukach. Plotkowano, że gwiazdę "Złotopolskich" i aktora znanego najbardziej z roli Stasia z "W pustyni i w puszczy" łączyło coś więcej niż tylko praca. Po tym, jak stracił on posadę dyrektora, Sitek odeszła wraz z nim i przez kolejne lata pracowali razem w Teatrze TM.
Choć więc Agnieszka Sitek zniknęła z ekranów, to jej przygoda z aktorstwem wcale się nie zakończyła. Jeszcze niedawno można było zobaczyć ją w spektaklu "Noc listopadowa", którą w Teatrze Klasyki Polskiej wyreżyserował Leszek Zduń.
51-letnia Agnieszka Sitek zresztą nie kryje, że gdyby dostała interesującą propozycję, rozważyłaby powrót przed kamerę, nawet jeśli na co dzień zajmuje się czymś zupełnie innym. Jako absolwentka pedagogiki wczesnoszkolnej oraz logopedii do dziś pracuje bowiem w drugim z wyuczonych zawodów.
Zobacz też:
Popularny aktor klepał biedę i musiał dorabiać. Oto co robi dziś
Dworek ze "Złotopolskich" trafił na sprzedaż. Kwota powala
Gwiazdor "Złotopolskich" był samotnikiem. Po śmierci nie miał kto go pochować