Joanna Moro zaliczyła kolejną wpadkę. Najpierw opublikowała zdjęcie w bikini, pod którym zamartwiała się o ginących Afgańczyków. Internauci nie przeszli obojętnie obok jej wpisu i ostro skrytykowali ją za wyjątkowo niefortunny dobór zdjęcia do tematu.
Natomiast w niedzielę wzięła udział w koncercie TVP. Nagranie, na którym słychać, jak fałszuje obiegło Internet. Po kilkunastu minutach telewizja publiczna zastąpiła je innym, które rzekomo przedstawia "prawdziwe" wykonanie piosenki przez Moro. Aktorka nie komentuje sprawy, co więcej zablokowała możliwość dodawania komentarzy na swoim Instagramie.
Teraz sprawę anonimowo skomentował pracownik TVP, który wysłał oświadczenie do redakcji "Pudelka". Dowiadujemy się z niego, że ktoś przypadkiem podłączył mikrofon jednej z tancerek.
Zarejestrowane fałszowanie podczas Wakacyjnej Trasy Dwójki nie należy w rzeczywistości do pani Joanny Moro, tylko do tancerki symulującej śpiewanie w chórkach. Omyłkowo został uruchomiony mikrofon z podsłuchem, który ujawniła emisja. Podczas programów na żywo zdarzają się różne okoliczności, w związku z tym bardzo przepraszamy za zaistniałą sytuację
Podobno osoba odpowiedzialna za tę pomyłkę poniesie konsekwencje. Jak się okazuje, również tancerka nie uniknie kary, ponieważ w wytycznych, które jej przekazano, nie było mowy o wydawaniu dźwięków.
Zostały wyciągnięte konsekwencje w stosunku do osoby obsługującej show oraz tancerki, która nie miała w wytycznych wydawania żadnych dźwięków. Jej rolą było poruszanie ustami oraz taniec, niestety także przez jej pomyłkę doszło do ośmieszenia zarówno wydarzenia organizowanego przez TVP, jak i pani Joanny Moro
Pracownik wyjawił również, że występ Moro był z playbacku, bo aktorka nie była w stanie jednocześnie wykonywać choreografii i śpiewać.
Być może sytuacja ta nie miałaby miejsca, gdyby pani Joanna zdecydowała się na śpiewanie na żywo. Joanna Moro zastrzegła, że woli występ z playbacku, dzięki temu mogła skupić się na choreografii bez rozpraszania się. Prosimy o wyrozumiałość w stosunku do Pani Joanny Moro, która jest cenioną aktorką. W tym wypadku odpowiedzialność za wpadkę ponosi TVP
Redakcja "Pudelka" zapytała TVP, czy potwierdza oświadczenie, które otrzymali od anonimowego pracownika stacji. Jednak na chwilę obecną telewizja nie odpowiedziała.
***








