Marzena Babiarz zmarła 17 listopada tego roku, a dwa dni później portal miasta Przemyśl przekazał smutną informację do mediów. Pogrzeb żony dziennikarza miał miejsce 22 listopada, a sam Przemysław w poruszających słowach pożegnał ukochaną, mówiąc o pustce, która po jej odejściu wypełniła jego życie.
W trudnych momentach 62-latek mógł liczyć na wsparcie bliskich, przyjaciół, a także współpracowników z TVP.
"Z głębokim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci ukochanej Małżonki Przemysława Babiarza. Składamy Ci, Przemku, najszczersze kondolencje i łączymy się z Tobą w bólu i żalu z powodu odejścia Marzeny. Przyjmij, proszę wyrazy otuchy i siły na nadchodzące dni" - takie słowa otuchy wysłali koledzy Babiarza z TVP Sport.
Sam Przemysław już wrócił do pracy i w ubiegły wtorek skomentował zmagania pierwszego dnia mistrzostw Europy w pływaniu na krótkim basenie w Lublinie.
Po trudnych przeżyciach Babiarz przerwał milczenie i wyjawił, jak wyglądały ostatnie chwile z żoną.
Jego słowa łapią za serce.
Przemysław Babiarz wspomina zmarłą żonę. Był z nią do końca
Marzena Babiarz była miłością życia Przemysława. Dziennikarz poznał wybrankę na targach spożywczych, gdzie był konferansjerem. Kobieta od razu zawróciła mu w głowie, a ten zdecydował się na rychły ślub. Zakochani doczekali się córki i tworzyli szczęśliwe małżeństwo przez ponad 30 lat.
Niestety w ostatnich miesiącach Marzena mierzyła się z ciężką chorobą, a Przemysław zrobił wszystko, by trwać w tych chwilach u jej boku.
"Szefowie zachowali się wobec mnie bardzo przychylnie i gdy tylko dowiedzieli się, że stan zdrowia mojej żony mocno się pogorszył, to od razu dali mi wolną rękę i zwolnili z obowiązków zawodowych" - przyznał dziennikarz w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
Babiarz nie kryje, że choroba pojawiła się nagle w ubiegłym roku, jednak to ostatnie tygodnie były najgorsze.
"Choroba trwała ponad rok, ale szczególnie ostatnie trzy tygodnie były dla nas bardzo trudne" - zaznaczył.
Komentator sportowy do końca był przy żonie i wspierał ją, a Marzena była dla niego najważniejszą osobą w życiu.
"Byłem przy niej do końca. Dzisiaj patrzy na mnie z góry, a ja czuję jej obecność. To była najważniejsza osoba w moim życia. Z nikim nie miałem takiej relacji" - dodał w tej samej rozmowie.
Po śmierci ukochanej 63-latek nie kryje, że nadal bardzo przeżywa żałobę, jednak chciał wrócić do pracy i pewnego rodzaju rutyny.
"Wciąż mocno to przeżywam, ale muszę wrócić do normalnego życia. Nie mogę zapaść się. Gdyby żona żyła, to na pewno chciałbym spędzić ten czas z nią. Odpuszczałem w ostatnim czasie wiele aktywności i absolutnie tego nie żałuję" - dodał.









