Reklama
Reklama

Poruszające wieści z TVP. Jakimowicz grozi szefom "piekłem". Wiemy, o co go oskarżono

Za kulisami TVP wciąż huczy od doniesień na temat zwolnienia Jarosława Jakimowicza. Najpierw głos w sprawie zabrał Samuel Pereira, który potwierdził medialne doniesienia o licznych skargach na prezentera, a teraz wyciekła też ich szczegółowa treść. Jakimowicz skomentował całe zamieszanie i nie gryzł się w język. Grozi byłym szefom piekielnymi otchłaniami.

Jarosław Jakimowicz na wojence z TVP

Ledwie kilka tygodni temu mało kto wyobrażał sobie, że Jarosław Jakimowicz nagle stanie się "persona non grata" w Telewizji Polskiej. Kontrowersyjny prezenter był krytykowany w zasadzie z każdej możliwej strony, ale w TVP długo mógł liczyć na taryfę ulgową. Ta się jednak właśnie skończyła, o czym już oficjalnie poinformował szef TVP Info Samuel Pereira.

Reklama

W ostatnich dniach mówiono jeszcze o "zawieszeniu do czasu rozstrzygnięcia sprawy", ale dziś szefostwo stacji nie próbuje już nawet ukrywać, że definitywnie pożegnali się z Jakimowiczem. Nie sposób się temu dziwić, skoro mamy wgląd w szczegóły skarg, które wpływały na byłego aktora do byłego szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Jak podaje Pudelek, Jarosław Olechowski miał od dawna otrzymywać zażalenia współpracowników Jakimowicza, zwłaszcza ze strony kobiet.

Z ich treści wynika, że praca z prezenterem programu "W kontrze" należała do szczególnie trudnych. Jakimowicz miał rzucać nieprzyzwoite uwagi, nastawiać gości przeciwko współprowadzącym, a także okazywać nieprofesjonalny stosunek do swoich obowiązków. Osoby zatrudnione w TVP podobno uskarżały się też na przewijające się w jego wypowiedziach wulgaryzmy, z czym Jarosław Jakimowicz miewa też przecież problem w wypowiedziach publicznych.

Szokujące skargi na Jarosława Jakimowicza. Celebryta odpowiada

"W ostatnim programie zarzucił mi na antenie, że mówię nieprawdę, jestem dziennikarką informacyjną, wiec powiedziałam po programie, że ma mnie przeprosić, bo nie będę z nim pracować. Bez odzewu";

"Próby wytrącenia mnie z równowagi poprzez krzyki i atakowanie mnie oraz wydawcy 10 minut przed programem";

"Prymitywne, seksistowskie uwagi typu: "doczepiasz włosy, ale nie martw się, nie powiem o tym na antenie" niemające nic wspólnego z prawdą, a są wygłaszane w studiu tuż przed programem";

"Przerywa rozmówcy wypowiedzi w połowie zdania, przekrzykuje, próbuje wytrącić z narracji, gestykuluje i robi dziwne miny. Nie respektuje żadnych zasad dialogu czy nawet polemiki. Zachowuje się tak, jakby prowadził ten program sam, a nie z partnerką. Kiedy po programie zwracam mu na to uwagę, twierdzi, że ma na to pozwolenie od kierownictwa" - takie i inne skargi wpływały do kierownictwa TAI na Jakimowicza.

Sam zainteresowany odrzuca wszelkie płynące pod jego adresem oskarżenia. Jednocześnie w żaden sposób nie cenzuruje jednak używanego publicznie języka. W rozmowie z "Faktem" posunął się wręcz do biblijnych gróźb względem Samuela Pereiry i dyrektora TAI Michała Adamczyka.

Jakimowicz o byłych szefach: "Piekło ich pochłonie"

We wcześniejszym komentarzu wysłanym do Pomponika Jarosław Jakimowicz obwiniał o swoją obecną sytuację zewnętrzne siły i zmiany wśród szefów TAI, które rzekomo miały doprowadzić do występu Black Eyed Peas z tęczowymi opaskami na sylwestrowej imprezie publicznego nadawcy. Teraz uderza jeszcze mocniej i już wprost przywołuje postaci Pereiry i Adamczyka:

"Te zarzuty są żenujące. Nikomu nie robiłem krzywdy. Nie tak mnie w domu wychowano (...) W TVP jest procedura antymobbingowa tak jak w każdej korporacji, a przez cztery lata mojej pracy nikt nie zgłaszał uwag, nie odbyła się ze mną na ten temat żadna rozmowa (...) Zarzuty Pereiry i Adamczyka są podłe i obrzydliwe. Piekło ich pochłonie za to, co teraz robią, za to, w jaki sposób próbują uargumentować to zwolnienie. Nie mogąc wpłynąć w 100 proc. na mnie, manipulują ludźmi, żeby o mnie źle myśleli" - powiedział "Faktowi".

Co ciekawe, anonimowy informator z TVP twierdzi w rozmowie z Pudelkiem, że było inaczej. Do trwającej ponad godzinę rozmowy dyscyplinującej między Pereirą i Jakimowiczem miało dojść już 6 czerwca. Najwyraźniej nie przyniosła ona jednak oczekiwanych skutków i poszły za nią dalsze, już znacznie poważniejsze dla prezentera kroki.

Zobacz też:

Jakimowicz obrażał wszystkich dookoła, a teraz dziwi się zwolnieniu [POMPONIK NA TURNUSIE]

Ogórek reaguje na zawieszenie Jakimowicza. Nie zostawiła wątpliwości, co o nim myśli

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jarosław Jakimowicz | Samuel Pereira | TVP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama