Początek sierpnia, a tu takie doniesienia ws. Jerzego Owsiaka. Poruszenie na cały kraj. "Wielki szok"
Jerzy Owsiak w ostatnim czasie znów miał ręce pełne roboty. Założyciel WOŚP tym razem zajęty był organizacją kolejnej edycji Pol'and'Rock Festival, który odbył się w ostatnich dniach. Na imprezie nie brakowało wrażeń i emocji, także wśród występujących na scenie artystów. Niespodziewania jedna z wykonawczyń postanowiła odsłonić kulisy festiwali i wyjawić prawdę o Owsiaku. "Był to oczywiście wielki szok" - wyznała otwarcie. Oto szczegóły.
Jerzy Owsiak bez wątpienia potrafi wzbudzić ogromne emocje wśród rodaków. Niestety, jego działalność ma też grono krytyków, którzy uaktywniają się tuż przed kolejnymi finałami WOŚP, ale też i kolejnymi edycjami Pol'and'Rock Festival.
W miniony weekend znów tłumy ściągnęły na ten słynny festiwal Owsiaka. Tuż przed imprezą sam Jerzy tak zachwalał całe wydarzenie na zwołanej konferencji prasowej:
"To jest festiwal, który naprawdę łączy pokoleniowo w sposób taki namacalny. Ludzie przyjeżdżają całymi rodzinami, bo się czują bezpiecznie, czują się dobrze" - ogłosił Owsiak.
Potem podzielił się jeszcze innym przejmującym wyznaniem.
"Ten festiwal ma możliwość odcięcia nas od (...) koszmarnej rzeczywistości. Na te kilka dni namawiamy ludzi, nie grzeb w telefonie (...) Mówimy ludziom, odetnij się na chwilę i zobacz, że możliwym jest świat, jaki tutaj tworzymy" - zachęcał.
Niestety, podczas tegorocznego festiwalu doszło do kolejnej afery, która nieźle zbulwersowała ludzi. Chodziło o zachowanie jednego z zagranicznych zespołów, którzy mocno spóźnili się na swój występ. Swojego oburzenia zaistniałą sytuacją nie krył sam Jerzy Owsiak.
"Postanowili tę gitarę reperować. Dla mnie to jest zawodowy skandal. To jest tak, jakby zespół przyjechał z jedną gitarą. Jeżeli ktoś widział, jak wystąpił Mrozu - pełna profeska, Polacy robią wspaniały show, potrafimy to robić. I nagle przyjeżdża markowy zespół, ma jedno wiosło, na którym chcą grać i upierają się, żeby je naprawić. Nasz cały backline zrobił niesamowitą robotę, naprawił tę (...) gitarę, trwało to trzydzieści minut" - tłumaczył podczas konferencji prasowej.
Na szczęście ten incydent nie zepsuł odbioru całej imprezy, która chyba znów się udała. Furorę zrobiła chociażby utalentowana kompozytorka i dyrygentka Hania Derej, która także wystąpiła na festiwalu. Początkowo miała jednak pewne obawy, czy jej muzyka tam w ogóle pasuje.
"Tuż przed występem mieliśmy pewne obawy, czy publiczność pozytywnie przyjmie szeroko pojętą muzykę jazzową na takim festiwalu oraz, czy "trochę cichsze" sprawdzi się w takiej sytuacji. Okazało się, że osoby na widowni są bardzo otwarte na muzykę. Energia, która od nich płynęła, była niesamowita, a okrzyki, wiwaty czy oklaski to tylko potwierdzały" - wyznała uradowana w rozmowie z Plejadą.
Derej niespodziewanie opowiedziała też o samym Jurku Owsiaku, który zrobił na niej ogromne wrażenie. W prywatnych kontaktach jest ponoć równie miły i przyjacielski. Jednak bez wątpienia pierwszy telefon od szefa WOŚP zrobił na kompozytorce piorunujące wrażenie:
"Pierwsza styczność z panem Jurkiem była w formie telefonicznej, kiedy to zadzwonił do mnie z zapytaniem, czy nie chciałabym wystąpić podczas festiwalu. Był to, oczywiście, wielki szok, ponieważ nie codziennie słyszy się w słuchawce: 'Dzień dobry, z tej strony Jurek Owsiak'. (...) Potem spotkaliśmy się już na festiwalu, ponieważ to właśnie on zapowiedział nasz koncert, więc była chwilka na zdjęcie i krótką rozmowę. Jedna z rzeczy, którą utkwiła mi w pamięci po występie to wzmianka, że przypominam panu Jurkowi 'Igę Świątek fortepianu'" - wyjawiła całą prawdę o Owsiaku Hania Derej.
Zobacz także:
Werner po południu wyjawiła ws. Owsiaka. Nie mogła już wytrzymać