W ich uporządkowane życie wkradł się niepokój. Dostrzegli, że to, co udało się im wypracować, w obecnej sytuacji traci rację bytu. Jeśli zdecydują się wdrożyć nowy plan, czeka ich prawdziwa rewolucja...
Dotąd Piotr Kraśko (48 l.) i jego żona Karolina (43 l.) żyli na dwa domy. Dni powszednie spędzali w Warszawie, gdzie oboje pracowali, a dwójka starszych dzieci chodziła do szkoły.
Z kolei na weekendy wybierali się na Mazury, do Gałkowa, swojej posiadłości ze stadniną koni. Koronawirus wszystko zmienił. Cała rodzina w połowie marca przeniosła się na wieś. Do stolicy przyjeżdżał jedynie Piotr, aby poprowadzić programy telewizyjne, a potem wracał.
"Kiedy jestem już w domu, biegam między trzema przestrzeniami, bo każde dziecko: Konstanty, Aleksander i Laura mają swoje zajęcia online w tym samym czasie. Trzeba ich pilnować, żeby usiadły do komputera" - zdradził niedawno dziennikarz w rozmowie z "Na żywo".
Po skończonych zajęciach cała trójka wybiegała na zewnątrz, by oddać się swojej pasji, jeździe konnej i dbaniu o zwierzęta. - Szalenie cenię sobie ten czas, który mogę spędzić z nimi, i te relacje, które też są szczególne.
Cały czas jesteśmy razem. Bardzo się z tego cieszę - dodał. Jednak przed nim i Karoliną poważne decyzje. Okazuje się, że ich dzieci nie chcą wracać do Warszawy.
"Nie da się ukryć, że mamy dylemat. Chcą zostać tutaj i uczyć się online albo zmienić szkołę" - wyznał zatroskany Piotr.
Jego żona zrobiła już rozeznanie okolicznych placówek edukacyjnych. Zastanawia się, czy to dobry pomysł, aby zostać w Gałkowie.
"Jednak nasza praca ściśle związana jest z Warszawą. Dlatego dotychczasowy układ był tak dobry. Teraz wszystko się zmieniło" - wyjawił tygodnikowi.
Na razie przed nimi wspólne wakacje na Mazurach. Oprócz zasłużonej beztroski muszą też zastanowić się, jak dalej ułożyć życie rodzinne.
Zobacz również:
***Zobacz więcej materiałów wideo:
