Piotr Kraśko ponownie znalazł się na ustach niemalże wszystkich portali w Polsce! Chodzi o sprawę z 19 sierpnia 2016 roku, kiedy to dziennikarz został zatrzymany przez patrol w miejscowości Myszyniec, przy ulicy Pawłowskiego.
Okazało się wówczas, że kierujący pojazd marki BMW Kraśko, nie miał stosownych uprawnień do prowadzenia samochodu. Zostały mu one odebrane w 2014 roku. Jak podaje PAP prezenter w połowie maja był przesłuchiwany i przyznał się do zarzuconego mu czynu.
Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanego czynu i skorzystał z przysługującemu mu prawa do odmowy składania wyjaśnień. Wyraził zgodę na publikację wizerunku i pełnych danych osobowych
Piotr Kraśko: Co może mu grozić?
Kraśce może grozić grzywna, ograniczenie wolności lub nawet pozbawienie wolności do lat dwóch. Nie da się ukryć, że sytuacja jest poważna. To również nie pierwsza taka sytuacja... Pod koniec zeszłego roku głośno było w mediach o tym, że prezenter został zatrzymany na prowadzeniu auta bez prawa jazdy.
Wówczas skazano go na karę grzywny w wysokości 7,5 tysiąca złotych i otrzymał roczny zakaz prowadzenia pojazdów. Dziennikarz postanowił zabrać wtedy głos i tuż po incydencie przeprosił swoich fanów na Instagramie i przyznał, że "to nigdy nie powinno się wydarzyć".
Piotr Kraśko przepraszał swoich fanów
Prowadzenie samochodu bez prawa jazdy nigdy nie powinno się wydarzyć i jakiekolwiek usprawiedliwienia tego nie zmienią. Odpowiadając na bardzo zasadne w tej sprawie pytanie: co on miał w głowie? Cokolwiek to było - było to bardzo głupie. I wstyd mi za to. Poniosłem konsekwencje prawne. Ale rozumiem, jak bardzo zawiodłem Państwa zaufanie. Zrobię wszystko, by na nie zasługiwać. Przepraszam. Bardzo wszystkich Państwa przepraszam
Nie da się ukryć, że to przewinienie z pewnością na długo pozostanie w pamięci Polaków, którzy co chwilę wytykają Kraśce jego prowadzenie samochodu bez uprawnień.
Zobacz też:
Krzysztof Ibisz postawił na wyrazisty akcent w swoim mieszkaniu! Tak mieszka prezenter
Piotr Kraśko "zakpił" z Jarosława Kaczyńskiego. Niebywałe, co padło na antenie "Faktów"








