W ostatnim odcinku pary walczące o mieszkanie warte pół miliona złotych miały za zadanie umeblować kuchnię tak, by była jak najbardziej funkcjonalna. Jury nie przypadła do gusta ta zaaranżowana przez Wojtka Kuczwarę. Decyzją jurorów mężczyzna został wytypowany do opuszczenia programu.
Podczas pożegnania doszło jednak do zaskakującego zdarzenia. Tomasz i Eliza Kosewscy postanowili "zrobić coś szalonego" i oddali swoją szansę na dalsze uczestnictwo w programie właśnie Kuczwarowi, którego - jak mówili - bardzo polubili. Swoją decyzję argumentowali faktem, iż do programu przyszli przede wszystkim po dobrą zabawę.
"Przyjemnością jest dawać, a nie całe życie brać. Ja głównie brałem, a teraz przyszedł taki moment, żeby zrobić coś dobrego w życiu" - tłumaczył Tomasz Kosewski.
"Podjęliśmy taką decyzję i jesteśmy szczęśliwi" - dodawała żona Eliza. "A Wojtek bardziej potrzebuje tego mieszkania. Jeśli Bóg nie odbierze nam zdrowia, zarobimy na nie sami. Oboje mamy pracę - jedno z nas lepszą, drugie z nas gorszą".
Kosewscy poznali się jeszcze w liceum. Dziś mają dwudziestoletnią córkę Bogusię i mieszkają w domu mamy, bez perspektyw na kupno własnego mieszkania. Ona jest stewardessą, on przedsiębiorcą. Obydwoje uwielbiają sporty ekstremalne oraz festiwale muzyczne.
Wojtek Kuczwara z kolei to trzydziestosiedmioletni rozwodnik pochodzący z Podkarpacia. Jest budowlańcem, od czterech lat mieszka w stolicy, w wynajętej kawalerce, gdzie samotnie wychowuje dwie córki: czternastoletnią Oliwię i dziesięcioletnią Emilkę.
W programie chce udowodnić, że "samotny facet z dwójką dzieci potrafi być kreatywny i może zaaranżować piękne mieszkanie". Program jest dla niego wielką szansą na zdobycie własnego M, o którym zawsze marzył...
Zobacz również:
