Reklama
Reklama

Pawlikowska wraca do afery z antydepresantami w tle. Bała się o swoje życie? "Nie mogłam spać przez tydzień"

Beata Pawlikowska do niedawna nie schodziła z języków. Dużo mówiło się wówczas o udostępnionym przez nią nagraniu, na którym opowiedziała o swojej walce z depresją i niektórych lekach, twierdząc, że owe medykamenty mogą powodować poważne skutki uboczne. Wówczas odradzała swoim obserwatorom korzystanie z tabletek polecanych przez lekarzy. Jej wpis spotkał się z ostrą krytyką. Uznano go nawet za szkodliwy, a cała sprawa mogła zakończyć się procesem. Sprawę udało się jednak zakończyć polubownie, ale Pawlikowska swoje przeżyła. O konsekwencjach afery opowiedziała w ostatnim wywiadzie.

Beata Pawlikowska i kontrowersyjny wpis

Beata Pawlikowska postanowiła, że odezwie się w sprawie depresji, do której przyznaje się coraz więcej polskich celebrytów. Znana podróżniczka, powołując się na zagraniczne badania, wyjawiła, co sądzi o antydepresantach polecanych przez lekarzy. Dziennikarka nagrała więc specjalny film, w którym zebrała wszystkie kontrowersyjne twierdzenia, które wyczytała. Wspomniała m.in. o tym, że leki na depresję powodują szereg skutków ubocznych, często w ogóle nie leczą choroby, a co więcej powodują nawet zmiany w mózgu.

Reklama

Z jej wywodem nie zgodzili się specjaliści, którzy szybko zweryfikowali podstawę, z której Pawlikowska zaczerpnęła tę wiedzę i uznali ją za niepotwierdzoną i niewystarczającą. Pod wpisem pojawiła się ostra krytyka. Maja Herman chciała nawet wytoczyć proces dziennikarce za publikowanie tak niebezpiecznych treści, które mogą zaszkodzić osobom chorym na depresję i sprawić, że przestaną szukać pomocy u specjalistów, posiadających odpowiednie wykształcenie.

"SZANOWNA PANI DZIENNIKARKO ZNAJĄCA BIEGLE ANGIELSKI! Jestem lekarką psychiatrą, treści zawarte w poście są szkodliwe oraz potencjalnie niebezpieczne. I niestety to nie Pani będzie się borykać z ich konsekwencjami, a same osoby, które uwierzą i odsuną w czasie leczenie. Taka postawa jest absolutnie niedopuszczalna. Dodatkowo nadmienię, iż do interpretowania wyników badań trzeba mieć wiedzę medyczną, a takiej Pani nie posiada. To, że jest Pani właścicielką mózgu, nie czyni Pani specjalistką w jego zakresie" - napisała w sieci lekarka.

Pawlikowska komentuje aferę, którą wywołała. Ma nauczkę?

Pawlikowska postanowiła odnieść się do tamtej głośnej afery w najnowszym wywiadzie. Reporterce Jastrząb Post wyjaśniła, jak się wtedy czuła. Nie rozumiała oburzenia ogółu? "Wtedy wydawało mi się, że to jest niezasłużona burza. Było mi bardzo trudno. Kiedy człowiek stoi naprzeciwko reszty świata i reszta świata rzuca we mnie kamieniami, to nie jest to ani przyjemne, ani łatwe, tylko to jest po prostu trudne doświadczenie. Z perspektywy czasu widzę, że to wszystko miało sens" - zaczęła.

Ostatecznie jest jednak zdania, że jej wpis wywołał pozytywny oddźwięk, bo o depresji zaczęło się dużo mówić, a właśnie o to jej chodziło.

"Dzięki temu zaczęto mówić głośniej o problemie, którego też dotyczył mój film. Dzięki temu, że ta burza była tak głośna, mój film ma ponad 150 tysięcy wyświetleń. Gdyby nie było tej burzy, ten film pozostałby mniej zauważalny" - wytłumaczyła.

Gwiazda wyznała, że cała sytuacja mocno ją przestraszyła i zachwiała jej codziennością. Podróżniczka miała problemy ze snem i zamknęła się w domu, obawiając się ludzi, na których może się natknąć, jeśli tylko opuści bezpieczną kryjówkę.

"Czułam strach. Nie mogłam spać przez tydzień. Bałam się wyjść z domu, ponieważ tak dużo dostałam gróźb i wyzwisk, że pomyślałam, że jeżeli wyjdę na dwór, to ktoś zechce "wymierzyć mi sprawiedliwość". Kiedy słyszałam samochód, który jechał za moimi plecami, to bałam się, czy to nie jest ktoś, kto mnie chce przejechać" - otworzyła się.

Rozważała nawet opuszczenie kraju i przeniesienie się w inne miejsce na jakiś czas, dopóki sprawa nie ucichnie na tyle, że będzie mogła czuć się komfortowo w ojczyźnie. Nie zdecydowała się jednak na ten krok.

"Wtedy, kiedy było mi najtrudniej, postanowiłam poprosić o pomoc specjalistę ds. niemożliwych. Nie chciałam nikomu udowodnić, że mam rację, nie chciałam walczyć, nie chciałam odpowiadać hejtem na hejt. Postanowiłam wszystko puścić i pomyślałam, że jeśli to oznacza, że będę musiała np. wyemigrować z Polski, bo nikt już nie będzie chciał ze mną rozmawiać, to trudno: wyemigruję, zdobędę nowy zawód, nauczę się nowej umiejętności. Może zostanę wolontariuszką w przytułku w Indiach albo w Kolumbii" - wyznała szczerze.

Zobacz też:

Pawlikowska nie stanie przed sądem po ostatniej aferze! Maja Herman zebrała pieniądze na proces, ale...

Pawlikowska znowu szokuje! Ten wpis nie pozostawia złudzeń

Beata Pawlikowska grozi pozwami po ostatniej aferze z antydepresantami. W taki sposób chce oczyścić swoje dobre imię?

Beata Pawlikowska po latach wyznała prawdę o małżeństwie z Cejrowskim. Ma złe wspomnienia?

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Beata Pawlikowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy